Porzucili dzieci i zniknęli. Szokujące fakty ws. zaginionego małżeństwa z Warszawy
Był maj 2023 roku, kiedy małżeństwo z Warszawy wyszło ze swojego mieszkania na Mokotowie, zostawiając swoim dzieciom kartkę z krótką informacją. "Chłopcy, jesteście dzielni. Poradzicie sobie w życiu. Jesteśmy z was dumni" – napisała Aneta J. i Adam J., zwracając się do swoich synów.
Uciekli z domu. Zostawili tylko kartę
Tajemniczym zniknięciem małżeństwa żyła cała Polska. Miały tygodnie, a poszukujący je policjanci natrafiali na kolejne ślady. Para miała być widziana m.in. w schronisku górskim Murowaniec w Tatrach.
Po miesięcznej akcji poszukiwawczej Aneta i Adam J. zostali namierzeni w czeskiej Pradze. Po ustaleniu dokładnego miejsca ich pobytu, czynności przeprowadzili z małżeństwem policjanci z Czech. Od tamtej pory dalszy tok sprawy był owiany tajemniczą. Aż do teraz. Głos zabrała bowiem siostra Anety J. Kobieta ujawniła, co działo się w domu małżeństwa przed zniknięciem.
Zaginione małżeństwo z Warszawy. Siostra kobiety przerywa milczenie
Aneta i Adam J. utracili prawa rodzicielskie do opieki nad młodszym synem. Starszy osiągnął już pełnoletność. Chłopcami opiekuje się dziś siostra kobiety. To właśnie ona w rozmowie z tygodnikiem "Polityka" przekazała nieznane dotychczas fakty w tej sprawie.
Według kobiety, Adam J. omotał jej siostrę, zaczarował. Jak podkreśliła, "opowiadał dziwne rzeczy". Miał m.in. twierdzić, że matka i siostra próbowały go zgwałcić albo że jest tajnym agentem. Ponadto odizolował żonę od bliskich zakazując jej kontaktu z rodziną.
Z relacji siostry Anety J. wynika również, że to ona utrzymywała rodzinę pracując jako fryzjerka. On zaś nigdy nie miał stałej pracy.
Jednocześnie, jak informuje "Polityka", Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów wydała postanowienie o przedstawieniu parze zarzutu porzucenia małoletniego syna, jednak postępowanie w tej sprawie zostało zawieszone.