Zasłużony polityk odchodzi z PO. "Nie zapisywałem się do PZPR"
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", w warszawskiej PO doszło do wewnętrznego konfliktu. Jego bohaterami są Grzegorz Popielarz i Jarosław Dąbrowski, ważni politycy Platformy związani z Bemowem.
Polityczna kariera Dąbrowskiego została przerwana tzw. aferą bemowską. "Współpracownicy oskarżyli go o nepotyzm, zawieranie fikcyjnych umów i korzystanie ze służbowego sprzętu w prywatnych celach" – podaje "GW".
"Polityk opuścił partię, założył własny komitet, w 2014 roku przejął władzę w dzielnicy z pomocą separatystów z PO. Nie zgodziła się na to Hanna Gronkiewicz-Waltz, która zleciła Popielarzowi zarządzanie zbuntowaną dzielnicą. Dzisiaj Dąbrowski znów jest w PO, a Popielarz opuszcza szeregi partii" – czytamy.
– Nie podobało mi się, że Jarosław Dąbrowski wrócił do Platformy Obywatelskiej na Bemowie. Wielokrotnie na zebraniach zarządu dzielnicowego mówiłem, że to sytuacja niedopuszczalna i trzeba się jej sprzeciwić. Koledzy odpowiadali, że to decyzja polityczna – powiedział Popielarz w rozmowie z "Wyborczą".
PO traci zasłużonego polityka. Grzegorz Popielarz: Tak się nie traktuje ludzi
Według gazety czarę goryczy przelało potraktowanie przez władze Platformy dwóch działaczek, które wykreślono z list wyborczych. – O tym, że została wykreślona z listy, dowiedziała się przez przypadek od koleżanki. Tak się nie traktuje ludzi – ocenił Popielarz.
– Nie zapisywałem się do PZPR, tylko do normalnej, demokratycznej partii. Wchodziłem do PO, do której ściągnął mnie świętej pamięci marszałek Maciej Płażyński. Każdy mógł wyrazić swoje zdanie, bez obawy o konsekwencje – podkreślił.
Dodał, że nie mógł firmować swoim nazwiskiem Dąbrowskiego. – Wolę spojrzeć sobie w lustro i być wiernym wartościom. Dowiedziałem się, że centrala chce skierować do sądu koleżeńskiego wniosek o wyrzucenie mnie z partii. Więc sam zrezygnowałem – oświadczył.