"Zapier****ć jak Żydzi", "spałaś czy się ruch***ś?". Szokujący materiał nt. mobbingu w RMF FM

Dodano:
Rozgłośnia RMF FM Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
W poniedziałek opublikowany został szokujący materiał nt. mobbingu, którego miało dopuszczać się kierownictwo RMF FM.

W czerwcu ub.r. w Grupie Bauer, do której należy też RMF FM, wprowadzono wewnętrzny "Kodeks postępowania". Równocześnie wydawca uruchomił także SpeakUp, czyli usługę raportowania, za pomocą której pracownicy mogą zgłaszać (pod nazwiskiem lub anonimowo) zarządowi wszelkie nieprawidłowości w firmie.

"Wyniki postępowania wskazują, że nie potwierdziły się zarzuty mobbingu w rozumieniu kodeksu pracy. Miały jednak miejsce zachowania, które zostały uznane za naruszenie naszego kodeksu postępowania. W związku z tym dotychczasowy Dyrektor działu Informacji Pan Marek Balawajder i Zarząd Radia RMF FM uznali, iż dotychczasowa formuła współpracy wyczerpała się, wobec czego postanowiono o jej zakończeniu" – podała Grupa Bauer Media w oświadczeniu na początku lutego.

Szefowie-mobberzy?

Teraz portal Onet opublikował obszerny tekst pt. "Szokujące kulisy pracy w RMF FM. Ujawniamy relacje pracowników". "Nasi rozmówcy, byli i obecni pracownicy RMF FM, wskazują jednak, że problem nie dotyczy tylko Balawajdera, ale też Tadeusza Sołtysa, prezesa stacji. Wielu dziennikarzy radia swoją pracę przypłaciło załamaniami nerwowymi i depresją. Niektórzy do dziś chodzą na terapię i leczą się farmakologicznie" – czytamy.

Imiona dziennikarzy, którzy wypowiadają się w artykule, zmieniono. – W 2012 r. robiliśmy nagranie w gabinecie, w którym był spory pogłos. Faktycznie nie było to najlepszej jakości. Przed emisją programu zadzwonił do mnie Balawajder i zapytał: "K***a, ty tam pojechałaś robić nagranie czy laskę?!" – opowiada Ania.

– W 2015 r. pojechaliśmy nagrywać audiobooka z Agatą Dudą. Przed nagraniem zadzwonił do mnie Balawajder i zapytał, czy jestem wilgotna i podniecona, bo to pierwszy wywiad z pierwszą damą. Często pozwalał sobie na seksistowskie żarty. Kiedyś usłyszałam: "co ty taka niewyspana? Spałaś, czy się ruch**aś?" – wspomina. Kolejna relacja dziennikarki jest równie szokująca: – Innym razem powiedział do mnie: "będziecie zap*****lać jak Żydzi w getcie, a tobie jeszcze każę nosić opaskę na ramieniu".

Kamil, były pracownik RMF FM opowiada o dyskusji z Balawajderem o organizacji pracy. – Mówiliśmy, że są problemy i chaos. Marek ironicznie stwierdził, że jak to, przecież wszystko działa. "U nas jest jak w Auschwitz. Ci do gazu, ci nie do gazu" – ironizował nasz szef informacji. Obozowe metafory i porównania były zawsze bardzo w jego stylu – wspomina.

Przemoc jako sposób zarządzania redakcją

Rozmówcy Onetu wskazują, że przemoc słowna była w redakcji na porządku dziennym, wręcz była normalnym stylem pracy. Pracownik newsroomu RMF FM mówi: – Chodziło o wyżycie się na podwładnym. Kiedyś Balawajder wytłumaczył mi to w przypływie szczerości. Powiedział, że "on też dostaje zj*bki i musi się na kimś wyżyć". Poradził, że ja też mogę się na kimś wyładować. Podał konkretne nazwiska.

– Wielu z nas twierdzi, że Balawajder zachowuje się jak mąż psychopata, który przez tydzień bije swoją żonę, a przez kolejny tydzień jest wzorowym mężem. Tak wygląda praca w RMF – stwierdza Anna.

Dziennikarz Piotr zaznacza, że "Marek o wiele bardziej preferował metodę kija niż marchewki". – Na krótką metę to dawało rezultaty, ale ile razy możesz słyszeć od szefa, że "wyp***doli cię z roboty" albo że "jak ci się nie podoba, to na twoje miejsce jest kolejka chętnych"? – pyta retorycznie.

Problemem była też sytuacja, gdy ktoś decydował się na odejście ze stacji. Adam, były reporter wspomina: – Gdy złożyłem wypowiedzenie, spotkałem się z Markiem, Blanką Baranowską i prezesem Sołtysem. Początkowo Sołtys był supermiły i próbował przekonać mnie, żebym został dłużej, bo miałem tylko miesiąc wypowiedzenia. Wymagało to dogadania się z nowym pracodawcą. Gdy nie dałem się przekonać, machnął ręką i rzucił tylko: "nie to nie, nie będziemy tu nikomu z innych stacji robić loda".

"Festiwal upokarzania"

Byli pracownicy RMF FM przyznają, że najbardziej obawiali się poranków. Tzw. poranne raporty wspominają jako "festiwal upokarzania". – Wciąż myślałem o tym, co będzie się działo o siódmej rano, kiedy odbywały się tzw. raporty, na których trzeba było zaproponować minimum pięć tematów. Jeśli Marek miał dobry humor, to moje pomysły często przechodziły, ale zdarzało się, że słyszałem jedynie: "Te tematy są ch***we", albo "Jeśli chcesz tu jeszcze pracować, to zgłoś pięć innych tematów" – mówi Tomek.

Co ciekawe, mimo zarzutów, podwładni Marka Balawajdera opisują go jako znakomitego dziennikarza i sprawnego organizatora, który jednak "zawsze był tak skupiony na celu, iż nie zauważał, że po drodze krzywdzi ludzi".

Dlaczego dziennikarze zdecydowali się opowiedzieć o postawie dyrektora? Iskrą na prochu było spotkanie w warszawskiej siedzibie radia w kwietniu 2023 r. – Krzysiek Berenda (szef warszawskiego oddziału) zapowiedział, że Balawajder i Sołtys przyjadą do Warszawy, żeby "rozdać trochę pieniędzy" i "porozmawiać o przyszłości". Obiecanych podwyżek nie było, a "rozmowa o przyszłości" polegała na tym, że panowie siedzieli w salce dla gości, kopcili e-papierosy i zapraszali każdego po kolei. Każdy z nas przez kilkadziesiąt minut dostawał tam regularny wp***dol. Wychodziliśmy z przekonaniem, że do niczego się nadajemy i wszystko robimy źle, chociaż wyniki przemawiały za nami – opowiada Michał.

Z kolei Tomek relacjonuje, że "wyglądało to tak, że szefowie rozsiadali się jak mafiozi w salce dla gości, palili e-papierosy i mieszali z błotem kolejne osoby. W ich zarzutach nigdy nie było nic merytorycznego".

Obok Marka Balawajdera, rozmówcy Onetu narzekają też na Tadeusza Sołtysa. – Gdy wychodzi ze swojego gabinetu i przechadza się po newsroomie, wszyscy milczą i wbijają wzrok w monitory, żeby czymś nie podpaść – twierdzi informator portalu.

– Na początku mojej pracy w RMF zostałam wezwana do gabinetu Sołtysa. Siedział przy biurku i palił papierosa. Nie zdejmując nóg z biurka, zapytał: "Czy wie pani, kim ja jestem?". Gdy odpowiedziałam, że prezesem, kiwnął głową i zadał następne pytanie: "a czy wie pani, jakie programy prowadziłem?". Na to pytanie nie znałam odpowiedzi. Sołtys stwierdził, że w takim razie "ch**a wiem o tym radiu" i na tym zakończył audiencję – opowiada z kolei Aneta.

Marek Balawajder komentuje

Balawajder odpowiedział na pytania Onetu dot. zarzutów dziennikarzy RMF FM. "Według mojej wiedzy przez okres ponad 13 lat sprawowania przeze mnie funkcji dyrektora do działu HR wpłynęła jedna skarga i dotyczyła ona nałożenia na pracownika nowych obowiązków pracowniczych. Prawdziwy wysyp skarg i zarzutów pojawił się natomiast dopiero po przeprowadzonej przeze mnie ocenie pracy Działu Informacji, która nie była, mówiąc oględnie, korzystna dla kilku dziennikarzy. Przywołana przeze mnie na wstępie komisja wewnętrzna oraz niezależna kancelaria prawna rozpoznały te skargi i nie znalazły podstaw do postawienia mi zarzutu mobbingu" – przekazał były szef działu informacji. Dodaje, że prawem pracowników jest krytykować szefa, jednak nie zawsze należy tej krytyce wierzyć.

Źródło: Onet.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...