"Działanie pod publiczkę". Ekspert obnaża wniosek ws. Glapińskiego

Dodano:
Szef NBP Adam Glapiński Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Mam wrażenie, że jest to polityczne działanie pod publiczkę – tak o wniosku o Trybunał Stanu dla prezesa NBP mówi Jan Oleszczuk-Zygmuntowski.

We wtorek do Sejmu wpłynął wniosek o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Złożyli go posłowie Trzeciej Drogi, Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy. – Trybunał Stanu dla szkodnika Glapińskiego na pewno się należy. Za jego rządów NBP został zamieniony w naczelny bastion PiS do zadań politycznych, zadań specjalnych, którymi kierował Jarosław Kaczyński – powiedział poseł Lewicy Tomasz Trela.

Jan Oleszczuk-Zygmuntowski z Polskiej Sieci Ekonomii przekonuje, że przygotowanie wniosku to działanie polityczne. – Uważam, że każda władza, aby się ograniczać i powściągać, powinna być rozliczana. To musi mieć jednak mocne uzasadnienie, ręce i nogi – wskazuje. W jego ocenie "być może dwa z ośmiu punktów" wniosku da się w ogóle uzasadnić merytorycznie.

– Nie wiem, czy rzeczy dotyczące zarządzania bankiem powinny być mieszane z zarzutami, które od strony gospodarczej są kompletnie nieuprawnione. To wyjdzie, jeżeli dojdzie do postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Będzie bardzo ciężko je wykazać, a to tylko obniży siłę argumentów, które mają jakikolwiek sens – mówi Oleszczuk-Zygmuntowski.

"Działania standardowe"

Dalej przypomina, że poziom stóp procentowych to decyzja, którą podejmuje Rada Polityki Pieniężnej, a nie jednoosobowo prezes NBP. – Na tle Europy i świata, nie bardzo widzę coś szczególnie niestandardowego w działaniu obecnego prezesa NBP – dodał Oleszczuk-Zygmuntowski.

– Jeżeli jakikolwiek trybunał czy rząd chciałby to oceniać merytorycznie, to musieliby wejść na pole niezależności NBP. Jedyne — co moim zdaniem można oceniać — to, czy został naruszony dostęp do informacji członków RPP, równościowe traktowanie dziennikarzy podczas konferencji itd. Czy jest to jednak kaliber związany z Trybunałem Stanu? Mam wrażenie, że jest to polityczne działanie pod publiczkę. W mojej ocenie są osoby, które dopuściły się dużo grubszych przestępstw i to one powinny być rozliczane, a nie niezależny prezes banku centralnego – podkreśla ekspert z Polskiej Sieci Ekonomii.

Źródło: X / PAP
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...