Jabłoński: Ambasador Rosji nie jest dyplomatą, a funkcjonariuszem politycznym

Dodano:
Paweł Jabłoński, poseł PiS Źródło: PAP
- Ambasador Rosji nie jest dyplomatą, jest funkcjonariuszem politycznym. Od dawna działa wbrew zasadom dyplomacji, wbrew konwencji wiedeńskiej - mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl Paweł Jabłoński, poseł PiS.

DoRzeczy.pl: Kolejny raz rosyjska rakieta wleciała w polską przestrzeń powietrzną. To rosyjska gra w kotka i myszkę z polską dyplomacją?

Paweł Jabłoński: Z całą pewnością Rosja próbuje różnego rodzaju prowokacji, nie pierwszy raz zresztą. Mamy do czynienia z państwem, które ma wobec nas wrogie zamiary i specjalnie tego nie kryje. Trzeba być gotowym, że tego typu sytuacje będą miały miejsce i trzeba na nie reagować. To sprawa, z którą mamy do czynienia jako państwo od wielu lat.

Ambasador Rosji odmówił stawienia się w polskim MSZ. Później w wypowiedziach medialnych stwierdził, że Polska tuszuje udział polskich najemników walczących na Ukrainie. Jakie powinny być podjęte kroki wobec ambasadora?

Ambasador Rosji nie jest dyplomatą, jest funkcjonariuszem politycznym. Od dawna działa wbrew zasadom dyplomacji, wbrew konwencji wiedeńskiej. Trzeba mieć tego świadomość. To inny rodzaj aktywności, którą przejawiają zwykle ambasadorowie. Dużo ważniejsze jest to, co nasza dyplomacja robi w tej chwili, by zapewnić Polsce bezpieczeństwo. Jakie działania podejmuje polski rząd np. wobec Niemiec, które podjęły na dziś decyzję polityczną, by nie przekazywać Ukrainie pocisków Taurus, które mogłyby przyczynić się do powstrzymania rosyjskiej agresji? Nieprzekazanie tych pocisków to świadoma decyzja kanclerza Scholza, która może doprowadzić do zwycięstwa Rosji. Pytanie jest zasadnicze – co polski rząd zrobił, by wpłynąć na Niemcy, by zmieniły tę decyzję? Zadałem takie pytanie w interpelacji, wysłałem to do premiera Tuska i ministra Sikorskiego. Do dziś nie mam odpowiedzi, a to w tej chwili najważniejsza sprawa.

Był taki moment, kiedy byliśmy najlepszym rzecznikiem Ukrainy w kwestii dozbrajania tego państwa. Pamiętamy słynne słowa premiera Morawieckiego o hełmach z Niemiec, pamiętamy, że byliśmy przywódcą koalicji, która walczyła o Leopardy dla Ukrainy. Dziś tym liderem nie jesteśmy?

Mam wrażenie, że wobec niektórych sojuszników politycy rządu Tuska, a zwłaszcza minister Sikorski, są niezwykle ostrzy, chociażby w wypowiedziach na Twitterze. Krytykują Trumpa, Węgry, Słowację – w mediach społecznościowych i na konferencjach prasowych. W ten sposób prowadzą politykę – jednak kiedy trzeba być skutecznym wobec Niemiec, to ta odwaga gdzieś znika. To przedziwne. Skoro Tusk jest rzekomo tak poważany i szanowany w Europie, powinien umieć to załatwić bez problemu.

Premier Morawiecki był przez przeciwników przedstawiany jako ten, który kłóci się z sojusznikami, ale to on przez swoją asertywną postawę doprowadził do tego, że ta polityka Niemiec się zmieniła. To także jego rząd doprowadził do budowy koalicji czołgowej – właśnie poprzez presję na Niemcy. Oczywiście nie działaliśmy sami, byli z nami nasi sojusznicy w Europie Środkowo-Wschodniej – państwa bałtyckie, Czechy, Rumunia i oczywiście Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania. No ale taką koalicję też trzeba potrafić zbudować! A dziś nie widzę żadnych prób – ani presji na Niemcy, ani budowy koalicji w tej sprawie. To bardzo niepokojące.

Źródło: DoRzeczy
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...