Amerykański generał: Obawy przed wiosenną ofensywą mogą być przesadzone
– Nie wiem, czy Rosjanie będą w stanie przeprowadzić dużą ofensywę. Jeśli spojrzeć na to, co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku, Rosjanie stracili wiele zdolności i personelu oraz systemów uzbrojenia i pojazdów – oznajmił generał Charles Brown, cytowany przez ukraińskie media.
Generał USA: Obawy przesadzone
Brown powiedział, że kampania wojenna na Ukrainie jest "prawie jak maszynka do mięsa". Ocenił, że ryzyko eskalacji ze strony Federacji Rosyjskiej w jej zakrojonej na szeroką skalę agresji wojskowej przeciwko Ukrainie "nie jest tak wysokie, jak być może było na początku".
Jednocześnie korespondenci wojenni pracujący na Ukrainie i zajmujący się tą wojną analitycy wskazują, że w ostatnim okresie siły ukraińskie bardzo powoli, ale jednak tracą terytorium. Ponadto niektórzy z nich twierdzą, że jeśli Kongres USA nie uchwali dodatkowego pakietu pomocy w wysokości 60 miliardów dolarów, perspektyw przełamania frontu przez Rosję tej wiosny, jest wysoce prawdopodobna.
Brown powiedział, że w dającej się przewidzieć przyszłości Ukraina będzie musiała stawić czoła ciągłemu ostrzałowi artyleryjskiemu ze strony wojsk rosyjskich. Wojskowy zaapelował zatem do amerykańskiego Kongresu o szybkie zatwierdzenie pakietu pomocy wojskowej dla Kijowa.
Pogłoski o planach oblężenia Charkowa
Według doniesień jednego z rosyjskich portali z ubiegłego tygodnia Kreml planuje ofensywę na Charków, ale aby było to możliwe, potrzebuje wysłać na Ukrainę znacznie więcej ludzi.
Doniesienia te mogą być jednie dezinformacją lub propagandą jednej lub drugiej strony konfliktu, jednak rosyjski serwis Verstka twierdzi, że tajne plany rosyjskiego ministerstwa obrony zakładają zrekrutowanie do tego przedsięwzięcia 300 tys. ludzi. "Następny na rosyjskiej liście celów jest Charków. Taki plan będzie możliwy tylko w przypadku okrążenia miasta. Moskwie brakuje 300 tys. ludzi. Wszystko jest zatem gotowe na mobilizację 2.0" – pisze Verstka. Do ofensywy miałyby być skierowane zgrupowania stacjonujące w rejonie Kurska i Biełgorodu, a ich miejsce zajęliby nowi poborowi i rezerwiści.
Z uwagi na malejącą liczbę ochotników na wojnę, część rezerwistów Kreml może zmobilizować i przymusowo wysłać na front, a poborowych zmusić do podpisania kontraktów. Serwis powołuje się na cztery źródła bliskie administracji prezydenta Rosji i ministerstwa obrony.