Romanowski: Odwet reżimu Tuska nie zamknie mi ust
DoRzeczy.pl: We wtorek rano funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na polecenie prokuratury dokonali przeszukań mieszkań polityków Suwerennej Polski, w tym pana. Jak czynności wyglądały z pana perspektywy?
Marcin Romanowski (Suwerenna Polska): W swej istocie te szeroko zakrojone działania były pokazem buty, arogancji i brutalnej siły uśmiechniętej koalicji 13 grudnia. Najbardziej rażący był fakt, że adwokaci nie zostali w należyty sposób dopuszczeni do osób zatrzymanych, nawet nie byli zawiadamiani o przesłuchaniach. Bezzasadnie zatrzymani urzędnicy, którzy służyli z oddaniem państwu polskiemu, zostali pozbawieni elementarnego prawa do obrony. Mieliśmy też do czynienia z całą serią przecieków do mediów do tego stopnia, że jeden z obrońców uznał, że więcej dowiedział się o sprawie z mediów, niż udostępnionych mu na pół godziny akt sprawy. Z kolei celowe „przecieki" dotyczące okoliczności zatrzymania księdza Michała Olszewskiego budzą najgorsze skojarzenia kłamliwego szkalowania księży przez aparatczyków komunistycznego reżimu.
Nie mam też wątpliwości, że obecny spektakl związany z przeszukiwaniem mieszkań posłów i urzędników, zatrzymaniami i aresztami wydobywczymi, mają na celu wywołanie strachu. Działania te wpisują się w serię bezprawnego siłowego ataku na publiczne media, prokuraturę, czy wreszcie nielegalne zatrzymanie posłów w Pałacu Prezydenckim. Skoro można zatrzymać bez podstawy prawnej posła opozycji, to tym bardziej może to spotkać każdego obywatela, który krytykuje nową władzę. Ofiarą tego pokazu siły i brutalnej politycznej nagonki stali się ostatnio urzędnicy oraz politycy. Należy założyć, że następni w kolejce będą niezależni od władzy dziennikarze.
Pana pełnomocnik, mec. Bartosz Lewandowski ujawnił, że w rękach prokuratury znalazły się materiały objęte tajemnicą poselską i państwową. Może pan ogólnie powiedzieć, o jakie materiały chodzi?
W trakcie czynności zabezpieczony został cały sprzęt elektroniczny: laptop, tablet sejmowy i telefon. Nie oszczędzono nawet zegarka elektronicznego. Złożyłem zastrzeżenie i będę domagać się respektowania tajemnicy poselskiej, bo na tych nośnikach znajdowały się materiały dotyczące kilkunastu zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez ministrów czy innych funkcjonariuszy obecnego reżimu, w tym np. dotyczące nielegalnego przejęcia telewizji publicznej, prokuratury, afery wiatrakowej, czy ataków na rolników.
Mec. Lewandowski poinformował również, że wydał pan dobrowolnie wszystkie te rzeczy, a mimo to dokonano przeszukania w całym mieszkaniu, włączając w to rzeczy osobiste. Skąd takie działanie służb?
Cel tych działań był inny, niż tylko ten wskazany w postanowieniu, na co wskazuje zabezpieczanie materiałów z działalności politycznej Suwerennej Polski, nie tylko u mnie, ale przede wszystkim u ministra Ziobro. W mojej ocenie chodziło o pozyskanie wszystkiego, co może się przydać do wielopłaszczyznowych ataków na Suwerenną Polskę. Po co zabezpieczać papierową wersję analizy strategii komunikacyjnej partii? Wpis szefa Kancelarii Premiera jasno potwierdza, że mamy do czynienia z politycznie motywowanym działaniem, którego celem jest również odwrócenie uwagi od porażek koalicji 13 grudnia, w szczególności kryzysu dotykającego rolników i polską wieś oraz nadchodzących wymuszonych przez Brukselę drastycznych podwyżek cen energii, co doprowadzi do zubożenia całych grup społecznych.
Czynności ABW miały związek z Funduszem Sprawiedliwości i dotacją dla Fundacji Profeto związaną z projektem "Archipelag – wyspy wolne od przemocy". Jako wiceminister sprawiedliwości nadzorował pan działalność Funduszu. Prokuratura przekonuje, że fundacja otrzymała pieniądze, choć "projekt nie spełniał wymogów formalnych i merytorycznych". Jak pan na to odpowie?
W tej sprawie wielokrotnie tłumaczyliśmy, dlaczego wbrew twierdzeniom prokuratury, była to najlepsza oferta. Fundacja Profeto jako jedyna zaproponowała utworzenie od podstaw dużego, nowoczesnego centrum zapewniającego profesjonalną całodobową opiekę osobom pokrzywdzonym przestępstwem. Celem było bowiem wzmocnienie sieci pomocy pokrzywdzonym przez stworzenie nowego miejsca, a nie finansowanie działalności już istniejących ośrodków. To oczywiście też jet ważne, ale realizuje się w innych konkursach. Fundacja wniosła znaczący wkład własny.
Zaoferowała wreszcie najlepszy, najbardziej kompleksowy program wsparcia, ukierunkowany na całe rodziny, z zaangażowaniem specjalistów z różnych dziedzin. Środki dla Fundacji Profeto to nie są środki na egzorcyzmy, nie na imperium medialne czy na luksusowy pensjonat, jak lewicowe i liberalne media starają się wszystkim wmówić, tylko na specjalistyczną pomoc dla osób pokrzywdzonych przestępstwem, na mieszkania dla pokrzywdzonych, na sale terapii, na realne wsparcie, psychoterapie, doradztwo, przekwalifikowanie się, aż po całkowite wyjście z traumatycznej sytuacji. Archipelag jest to projekt głęboko innowacyjny w każdym zakresie, bo łączy tradycyjną terapię i wparcie z nowoczesnymi technologiami, włącza hortiterapię, teatroterapię, muzykoterapię i wszystko to, czego trzeba szukać w innych ośrodkach często rozproszonych bardzo mocno po całym kraju. Powstaje na warszawskim Wilanowie, w samym środku Polski, w stolicy przy ulicy, nomen omen, Dobrodzieja.
W tym sensie Archipelag jest drugim po działającym już Budziku Fundacji Akogo? Ewy Błaszczyk „okrętem flagowym" sieci pomocy pokrzywdzonym. Oba projekty mają ogólnopolski i innowacyjny charakter tworząc punkt odniesienia dla innych. I co ciekawe, oba zostały skrytykowane przez NIK, co wskazuje na niezrozumienie przez państwowe organa kontroli najważniejszego celu Funduszu Sprawiedliwości, jakim jest pomoc osobom pokrzywdzonym przestępstwem.
Warto wspomnieć wreszcie o ich kosztach. Profeto otrzymało dotychczas ok. 65 mln zł, a wartość całej inwestycji, z pełnym wyposażeniem, według stanu na końcówkę zeszłego roku, wynosiła niecałe 100 mln. Budzik kosztował z kolei prawie 60 mln zł. Nie było to 44 mln, jak często podają media, aby pokazać kontrast między Profeto a Budzikiem. Ze względu na galopujące ceny materiałów budowlanych, Fundusz musiał bowiem zwiększyć dotację dla Budzika. Dodatkowe środki dało się również pozyskać z innych źródeł. Z kolei projekt Profeto wystartował nieco ponad rok po Budziku, w trakcie realizacji był dodatkowo opóźniony o kolejny rok z okładem przez obstrukcję ze strony organów administracji samorządowej. A więc inwestycja przypadła na epicentrum najpierw pandemii, a potem kryzysu wywołanego wojną na Ukrainie. Stąd konieczność zwiększenia dotacji, aby móc budowę zrealizować. Ale i tak udało się zbić koszty tak, że koszt m2 powierzchni netto w Profeto jet praktycznie taki sam jak w Budziku.
Fundacja Profeto od lat wspiera osoby pokrzywdzone, podejmując również działalność wychowawczą na rzecz dzieci i młodzieży. Lewicowo-liberalne media twierdzą, że budowany ośrodek nie wpisuje się w cele Funduszu Sprawiedliwości. Tyle tylko, że miało to być przecież miejsce pomocy dla pokrzywdzonych.
Rzeczywiście, wbrew narracji medialnej, sama instytucja, jak i poszczególne osoby miały doświadczenie w działaniach pomocowych i wychowawczych. Tutaj akurat było ono mniejsze w wymiarze ilościowym niż niektórych innych podmiotów uczestniczących w konkursie, ale przecież to nie było jedyne kryterium. Ważne jest też to, że Archipelag jest stworzony przy udziale osób skrzywdzonych, w tym przemocą seksualną w Kościele, które jednocześnie dzięki Fundacji Profeto znalazły w tym Kościele wsparcie. To doświadczenie, które Profeto ma w pomocy takim osobom oraz we współpracy z takimi osobami, stało się fundamentem budowy koncepcji tego projektu.
Zapowiedział pan już, że po świętach wielkanocnych wystąpi do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o natychmiastowe upublicznienie wszystkich ofert w konkursie, w którym dofinansowanie otrzymał projekt "Archipelag – wyspy wolne od przemocy". Sądzi pan, że przychyli się do pana prośby?
Jawność i otwartość jest najlepszą odpowiedzią na przekłamania, manipulacje i nieprawdy, które pojawiły się w tej sprawie, i – co najważniejsze – na wykazanie uczciwości aresztowanych urzędniczek i księdza Michała Olszewskiego. Ma to szczególne znaczenie w obliczu działań neoprokurator, wadliwie powołanej do Prokuratury Krajowej przez osobę nie mającą do tego kompetencji.
A może działania nowego kierownictwa prokuratury są po prostu odwetem i polityczną zemstą?
Ataki na Fundusz Sprawiedliwości i poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości to próba politycznej zemsty za działania ukierunkowane na naprawę państwa za rządów Zjednoczonej Prawicy i za obecną krytykę aktualnej władzy. Sam w ostatnich miesiącach złożyłem wiele zawiadomień do prokuratury i interwencji poselskich identyfikujących bezprawną, wręcz przestępczą działalność obecnego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości, neoprokuratury czy innych osób z rządu Donalda Tuska.
Zapewniam, że odwet reżimu Tuska mnie nie wystraszy i nie zamknie mi ust. Nadal będę podejmował zdecydowane działania, aby prawdziwi sprawcy bezprawia na szczytach obecnej władzy oraz wykonawcy ich bezprawnych poleceń ponieśli sprawiedliwą karę. Jestem też przekonany, że wszystkie osoby oskarżane przez neoprokuraturę oczyszczą się ze stawianych im bezzasadnych zarzutów, o ile będą miały możliwość czynić to w ramach uczciwego procesu przed apolitycznym sądem.