Prezydent Iranu: Tchórzliwa zbrodnia nie pozostanie bez odpowiedzi
Resort obrony Syrii poinformował, że siły zbrojne Izraela przeprowadziły nalot na konsulat Iranu w Damaszku.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w ataku zginęło 11 osób. Wszystkie ofiary to członkowie Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. "W ataku zginęło ośmiu Irańczyków, dwóch Syryjczyków i Libańczyk, wszyscy byli bojownikami. Żadnych cywilów" – wskazano w komunikacie.
Władze w Teheranie twierdzą, że w ataku zginął m.in. dowódca brygady Al-Kuds Reza Zahedi. To on miał być głównym celem nalotu.
Brygady Al-Kuds są częścią irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Prowadzą operacje wojskowe poza granicami Iranu i odpowiadają m.in. za szkolenie, zaopatrywanie i finansowanie zbrojnych ugrupowań i organizacji terrorystycznych współpracujących z irańskim rządem.
Prezydent Iranu reaguje na atak Izraela
"Po wielokrotnych porażkach i niepowodzeniach w walce z wiarą i wolą bojowników Frontu Oporu, syjonistyczny reżim umieścił ślepe zabójstwa w swoim programie walki o przetrwanie" – stwierdził prezydent Iranu Ebrahim Raisi w oświadczeniu, cytowanym przez francuską agencją prasową AFP.
"Tchórzliwa zbrodnia nie pozostanie bez odpowiedzi" – dodał Raisi.
Wcześniej Ministerstwo Spraw Zagranicznych Iranu opublikowało komunikat, w którym poinformowało o najbliższych krokach, jakie zostaną podjęte w tej sprawie.
W związku z atakiem na budynek dyplomatyczny konsulatu Islamskiej Republiki Iranu w Damaszku i śmiercią kilku oficjalnych doradców wojskowych, urzędnik ambasady Szwajcarii został wezwany do irańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych jako "przedstawiciel amerykańskich interesów" w Iranie.
Tel Awiw do tej pory oficjalnie nie przyznał się do ataku.
Przypomnijmy, że Iran nie uznaje Izraela i nie utrzymuje oficjalnych stosunków dyplomatycznych ze Stanami Zjednoczonymi.