Skandal pod pomnikiem smoleńskim. Suski i Czerwińska musieli interweniować
10 kwietnia 2010 r. na lotnisku w Smoleńsku rozbił się rządowy samolot Tu-154M. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu urzędników państwowych, wojskowych i duchownych. Delegacja leciała do Rosji na obchody rocznicowe zbrodni katyńskiej.
W środę przypada 14 rocznica tamtych tragicznych zdarzeń. Delegacja polityków PiS chciała uhonorować pamięć ofiarach katastrofy i złożyć wieńce przy pomniku smoleńskim. Nie obyło się jednak bez incydentów.
Haniebny plakat demonstrantów
Każdego 10. dnia miesiąca prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oddaje hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej, składając wieńce przed pomnikiem upamiętniającym śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a także monumentem, poświęconym wszystkim zmarłym.
W środę Jarosław Kaczyński wraz częścią polityków PiS wziął udział w uroczystym Apelu Pamięci przed Pałacem Prezydenckim. Następnie przeszli na Plac Piłsudskiego, gdzie znajduje się Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Tam czekali jednak już agresywni zwolennicy antypisu.
Demonstranci chcieli złożyć swój wieniec ze skandalicznym napisem: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród polski". Do tego był dopisek "Stop kreowaniu fałszywych bohaterów!".
Drogę radykalnym aktywistom zablokował Marek Suski oraz Anita Czerwińska.
– Przyszła grupa, która zakłóca uroczystości. Zgodnie z prawem powinni stać 100 metrów. W demokratycznym kraju obowiązują pewne przepisy. Oni przyszli, krzyczeli i obrażali. Obelgi i kłamstwa w kierunku ś.p. Lecha Kaczyńskiego – przekazał Suski w rozmowie z dziennikarzem WP.
To niestety kolejny tego typu atak na pamięć prezydenta Lecha Kaczyńskiego.