"Autor klęski nagrodzony". Gawin ujawnia kulisy swojego zwolnienia
W ubiegłym tygodniu minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz poinformował, że odwołał Magdalenę Gawin z funkcji dyrektora Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego. Mówiąc o powodach swojej decyzji, szef MKiDN zarzucił Gawin "poważne naruszenia proceduralne". Jak wyjaśnił, chodzi o niezłożenie w ustawowym terminie wymaganych prawem sprawozdań.
– To jest także kwestia braku nadzoru nad takimi jednostkami jak filie w Szwajcarii, w Stanach Zjednoczonych – dodał.
Podsumowując, Sienkiewicz stwierdził, iż z tych powodów nie widzi możliwości dalszej współpracy z Magdalenę Gawin.
Magdalena Gawin zapowiada pozew. "To narusza moje dobra osobiste"
Po kilku dniach do decyzji w tej sprawie postanowiła się odnieść sama zainteresowana.
"Wyrzucono mnie nie tylko w środku kadencji ale przed wynikami kontroli, pod zarzutami, które naruszają moje dobra osobiste. Oczywiście złożę pozew do sądu" – poinformowała na platformie X Magdalena Gawin. Jak podkreśliła, nie to jednak jest najważniejsze.
"Dymisji się spodziewałam, znam reguły gry, odeszłabym sama. Zwalniała mnie Joanna Scheuring-Wielgus, trwało to dwie minuty, nikt o nic nie zapytał" – wskazała, po czym ostrzegła: "Instytut nie jest muzeum, ani biblioteką. Mamy zbiory archiwalne, które muszą podlegać ochronie i nie mogą wpaść w niepowołane ręce".
Zastępca Gawin pomógł w jej wyrzuceniu?
Gawin skomentowała też decyzję Sienkiewicza o powierzeniu obowiązków dyrektora Instytutu jej dotychczasowemu zastępcy Wojciechowi Kozłowskiemu. Jej zdaniem, przyczynił się on do jej odwołania.
"W ramach nagrody za pomoc w wyrzuceniu mnie, dostanie stanowisko wice. Dla porządku nie dotknął się do Muzeum w Augustowie, ani do siedziby stałej na Siennej, które będę otwarte na jesieni. W okresie 2 lat powołał dwa martwe oddziały w Szwajcarii i NY. Autor klęski nagrodzony" – podsumowała Magdalena Gawin.