Gdy na miejscu Bazyliki rosły gaje

Dodano:
Plac przed bazyliką św. Piotra na Watykanie Źródło: Pixabay/Severinson/Public Domain
Poniżej prezentujemy drugi fragment książki „Grób Rybaka” Pawła Lisickiego, która jest podstawą scenariusza powstającego właśnie filmu dokumentalnego pod takim samym tytułem.

Historia odkrywania grobu świętego Piotra w Rzymie wydarzyła się naprawdę. Wszystko działo się w najgorszym okresie II wojny światowej. To wtedy wysłani przez Piusa XII archeologowie odkryli starożytny cmentarz pod Bazyliką i położony w jego centrum grób Apostoła. Teraz powstaje film na ten temat.

Scenariusz oparty na jedynej polskiej książce, opisującej badania watykańskich podziemi, na śledztwie dziennikarskim Pawła Lisickiego – „Grób Rybaka”. Ta książka już jest – teraz dzięki Państwa wpłatom może powstać również film! Kto chce, żeby na ten temat powstał pierwszy polski film może już w tym pomóc na zrzutce!


Watykan – to słowo pochodzenia etruskiego. Łacińskie Vaticanus pochodzi od etruskiego Vatica lub Vaticum – pokazuje to, że cały obszar wokół dzisiejszego placu św. Piotra należał wcześniej do Etrusków. Obejmował on Montes Vaticani, czyli wzgórza, które rozciągały się od dzisiejszej Monte Mario do Gianicolo i położonej u ich stóp równiny (dzisiaj: Prati di Castello, Borghi, via della Conciliazione, nadbrzeża Tybru pod wzniesieniem Gianicolo). Wraz z upadkiem miasta Wejo (396 przed Chr.) terytorium Watykanu zostało włączone w obszar Rzymu, pozostając jednak wciąż poza murami stolicy, zarówno tymi zbudowanymi w IV wieku przed Chr. (tzw. mury serwiańskie), jak i znacznie później poza murami cesarzy Aureliana i Probusa, w latach siedemdziesiątych III wieku po Chr. Zgodnie z podziałem wprowadzonym przez Augusta Watykan stał się XIV dzielnicą obejmującą cały obszar za Tybrem (trans Tiberim). Na początku naszej ery Rzymianie starają się zmienić dotychczasowy charakter okolicy, nieużytków i pastwisk. Pojawiają się drogi, wznosi się budynki mieszkalne, zaczyna się uprawiać ziemię. Bogatsi Rzymianie kupują tu grunty i zlecają budowę podmiejskich willi. Teren ten skupia na sobie uwagę różnych bogatych osobistości rzymskich. Część ziem należy do rodziny Domicjuszy, między innymi do Domicji Lepidy, ciotki Nerona, którą ten w 59 roku zmusił do wypicia trucizny.

Wszystkie te tereny stały się częścią jednego obszaru nazywanego ogrodami Nerona (horti Neronis).

(…)

Dokładne badania archeologiczne wykazały, że groby budowano tu już wcześniej, w I wieku po Chr. – dowodem na to jest pieczęć na jednej z płyt nagrobnych pochodząca z czasów cesarza Wespazjana (69–79 po Chr.). Z kolei pod zakrystią watykańską znaleziono nagrobek z inskrypcją umieszczoną tam przez wyzwoleńca cesarza Domicjana (83–96 po Chr.). Dzięki pracy archeologów udało się też odkryć w tym miejscu lampki nagrobne, które nosiły imię L. Munatiusa Threptusa – takie same znaleziono wcześniej w grobowcu Messaliny, trzeciej żony Nerona, zamkniętym w roku 70 po Chr. Wynika z tego, że już w latach sześćdziesiątych I wieku w okolicy tej mogły znajdować się pierwsze, rozproszone jeszcze groby. Pojawiły się one wzdłuż starożytnej drogi, zapewne via Cornelia, która wiła się między Tybrem i wzgórzami, Montes Vaticani. Via Corneliapokrywa się zapewne z dzisiejszą via della Conciliazione, oprócz tego starożytna droga przechodziła przez plac św. Piotra, przez oś bazyliki aż do miejsca, gdzie wznosi się kościół św. Szczepana, zwany też kościołem Abisyńczyków.

Z pozostałymi dzielnicami stolicy Watykan łączył tzw. most Nerona. Cały teren był mało przyjazny, bagnisty i niezdrowy. Jak pisał Pliniusz Starszy, na obszarze Watykanu mieszkały potężne węże, tak wielkie, że mogły połknąć całe dziecko. Z kolei Tacyt wspomina o „niesławnych terenach Watykanu” (infamibus Vaticani locis), na których stacjonujący tam w 69 roku po Chr. żołnierze umierali masowo od malarii. Ich ciała następnie miały wypełniać Tybr. Z kolei rzymski poeta Marcjalis pisał w swoich epigramatach, że wytwarzano tam wino znane ze swojej niskiej jakości, porównywane do trucizny, któremu przeciwstawił doskonałe wino z Falerno. Na miejscu, gdzie stoi obecna Bazylika Świętego Piotra, znajdowały się gaje i lasy, tzw. ogrody Agrypiny Starszej, żony Germanika, matki Kaliguli i ciotki Nerona.

(…)

To właśnie tam zaczął budowę cyrku, czyli toru wyścigowego dla rydwanów Kaligula. Później kontynuował ją Klaudiusz i dokończył Neron. Według Pliniusza Starszego cyrk nosił nazwę Kaliguli i Nerona. Dzięki pracom wykopaliskowym z lat sześćdziesiątych XX wieku, które prowadził Ferdinando Castagnoli, wiadomo, że cyrk rozciągał się bezpośrednio na południe od dzisiejszej Bazyliki Świętego Piotra do placu św. Marty. Nie był to duży dystans – był to cyrk, można powiedzieć, prywatny, który miał służyć dla rozrywek imperatorowi i jego dworowi. Miał około 590 metrów długości i 95 metrów szerokości. W środku, jak to było w zwyczaju, znajdowała się ścianka działowa, spina, którą musieli okrążyć powożący rydwanami. Pośrodku niej stał mierzący 25 metrów długości i ważący 327 ton obelisk. To ten sam, który obecnie stoi na samym środku placu św. Piotra, dokładnie na wprost wejścia do bazyliki. Obelisk sprowadził z Egiptu do Rzymu Kaligula, a dokładny opis całej operacji przewozu przekazał Pliniusz Starszy: Kaligula miał przywieźć obelisk na statku o niezrównanej piękności i wyporności. Przez szesnaście wieków obelisk stał nieporuszony, aż do chwili, kiedy to w 1586 roku na rozkaz papieża Sykstusa V przeniesiono go na wprost wejścia do bazyliki, gdzie stoi do dzisiaj. Pracami kierował wówczas architekt Domenico Fontana. Do przeniesienia obelisku potrzebna była praca 907 ludzi, 40 ciągników i 75 koni. Na dawnym miejscu, gdzie stał obelisk, czyli na placu Pierwszych Rzymskich Męczenników, dokładnie przed wejściem do dzisiejszego Biura Wykopalisk (Ufficio Scavi della Fabbrica di San Pietro), pozostawiono tablicę upamiętniającą oryginalne miejsce obelisku.

Wychodząc z centrum miasta i przekraczając Tybr, starożytny Rzymianin mógł podążać dalej via Cornelia. Tym, co na pewno musiałoby uderzyć dzisiejszego obserwatora, a co nie wzruszało i nie ciekawiło ówczesnego, była obecność grobów wzdłuż drogi. Wynikało to jednak wprost z rzymskiej tradycji, zgodnie z którą nie wolno było dokonywać pochówku w obrębie miasta. Dlatego kolejne nekropolie powstawały przy wylotowych drogach z miasta, najrozleglejsza rozciągała się wzdłuż największej starożytnej drogi – via Appia. Pewnym jest, wskazuje Guarducci, że już w I wieku po Chr., w epoce Nerona, w pobliżu cyrku i via Cornelia znajdowały się grobowce – potwierdziły to kolejne wykopaliska, jakie miały miejsce od 1956 roku. Idąc przed siebie, ówczesny Rzymianin widział wzgórza, pastwiska, gaje, zapewne także niezbyt wielki, zbudowany w kształcie elipsy cyrk Nerona i położoną w pobliżu świątynię Kybele. Dostrzegał też dachy podmiejskich willi. Żaden z ówczesnych wędrowców i podróżników, żaden z dowódców wojsk i posłusznie podążających za ich rozkazami żołnierzy pogańskich nie mógł się domyślać, że mijają miejsce, które kiedyś stanie się prawdziwym centrum świata.

Ta nieco opustoszała okolica, spokojna, lecz i daleka od zgiełku oraz energii wielkiego Rzymu, na pewno się do tego nie nadawała. Nawet groby, które można było wówczas dostrzec, robiły wrażenie biednych, prostych i nie mogły się równać z okazałymi grobowcami przy via Appia. Były to proste, wykopane w ziemi mogiły, gdzie najprawdopodobniej chowano ubogich. Doprawdy nic nie przyciągało tu wzroku podróżnych. Ci, którzy szli w stronę stolicy, przebiegali pospiesznie wzrokiem pustą, niezbyt gościnną okolicę i patrzyli z podziwem na największe miasto starożytnego świata, wielokrotnie potężniejsze niż egipska Aleksandria czy syryjska Antiochia, nie wspominając o pozostałych. Widzieli miasto, przed którym ukorzył się cały świat, wszystkie jego wcześniejsze potęgi, królestwa i władze; widzieli świątynie i pole Marsowe, a pod koniec I wieku z pewnością już Koloseum. Do ich uszu z daleka musiał dobiegać pogłos i szum, tak charakterystyczne dla wielkich skupisk ludzkich. Ci, którzy miasto opuszczali, długo jeszcze nie mogli powstrzymać się przed tym, by raz za razem nie odwrócić się i na nie nie popatrzeć, omiatając niebacznie wzrokiem tereny Watykanu.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...