Skandaliczne zachowanie Gessler. Właścicielka restauracji udzieliła wywiadu
Ostatni odcinek programu "Kuchenne rewolucje", emitowanego w stacji TVN, wywołał spore kontrowersje. W łódzkiej restauracji "Świńskie sprawki" ostatecznie "rewolucja" nie powiodła się, ponieważ Magda Gessler nie tylko pokłóciła się z ekipą lokalu, ale też weszła w konflikt z kucharzem, który okazał się być alkoholikiem.
– Zacznijmy od tego, że w ogóle nie zależało nam na udziale w tym programie. To TVN namawiał nas przez prawie rok. Wreszcie się zgodziliśmy i tak nas potraktowali – mówi z rozgoryczeniem Marta Pietrzyk, właścicielka łódzkiego lokalu.
Gessler "gwiazdorzy"?
Odcinek był wyemitowany teraz, ale powstał kilka miesięcy temu. Pietrzyk wspomina ten czas bardzo źle. – Traktowała nas strasznie. W ogóle nie brała pod uwagę naszych potrzeb i problemów, chodziło jej tylko o samą siebie. Któregoś dnia umówiła się z nami o godzinie 13, a pojawiła się wieczorem. Wszyscy musieli na nią czekać. Inny przykład: wymyśliła, że nagranie końcowego, pokazowego posiłku odbędzie się 8 stycznia. Dzień po długim weekendzie, zaraz po całej wielodniowej sekwencji świąt. Każdy, kto wie cokolwiek o gotowaniu, jest świadomy, że w taki dzień nie ma szans na kupienie mięsa dobrej jakości. Ale że naciskała, nie mieliśmy wyjścia. Przygotowaliśmy… sałatkę warzywną. A jesteśmy przecież restauracją specjalizującą się w daniach mięsnych – zauważa restauratorka.
Problemy wywoływane przez Gessler dotknęły także klientów.– Zaprosiliśmy ich na degustację, a Gessler z nieznanych nam, może technicznych powodów, nie pozwalała otworzyć lokalu. Przez kilka godzin. I ludzie czekali pod drzwiami. Miała pomóc chłopakom w kuchni przygotowywać główne danie, ale w ogóle do nich nie dotarła – stwierdza restauratorka. – Traktowała nas niepoważnie. Poświęciła nam może w sumie kilka minut. Nie interesowała się sprawami restauracji, pisała nam dziwne uwagi na kartkach – podsumowała Pietrzyk.