Czy Unią Europejską rządzą agenci Chin, czy...?
Zagadką pozostaje na razie, czy stało się to świadomie, czy nieświadomie, wszelako być może kiedyś na przykład jakieś e-maile z telefonu na przykład przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, wymieniane przez nią na przykład z dyktatorem Chin, jeśli takie istnieją (jak te wymieniane przez nią w szczycie „afery COVID-19” z szefem Pfizera), i tę zagadkę pozwolą rozwikłać. Może… kiedyś…
Jak wiadomo, projekt ten (czyli niedorzeczność nazywana Zielonym Ładem) z grubsza rzecz biorąc, polega na doprowadzeniu – w imię niedorzecznej, bo nijak mającej się do faktów, walki z rzekomo „wywoływanym przez ludzi na ogromną skalę ociepleniem klimatycznym” – do tzw. zeroemisyjności (czyli zerowej emisji CO2) wszystkiego, co z cywilizacją ludzką ma jakikolwiek związek. A więc na początek – do zeroemisyjności sposobów pozyskiwania energii, której ludzie używają, a potem mieszkań i domów, w których mieszkają oraz pojazdów, którymi się przemieszczają.