"Od początku mógł być agentem". Szefowa KRS o sprawie sędziego Szmydta
Sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt zwrócił się z prośbą o udzielenie azylu politycznego na Białorusi. "Z powodu niezgody na politykę i działania władz zostałem zmuszony do opuszczenia rodzinnego kraju i obecnie przebywam na Białorusi. Byłem prześladowany i zastraszany za swoją niezależną postawę polityczną" – tłumaczył swoją decyzję w mediach społecznościowych. Szmydt ogłosił także rezygnację z funkcji sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. "Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczypospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi oraz Federacji Rosyjskiej" – czytamy.
Przewodniczącą KRS Dagmara Pawełczyk-Woicka powiedziała "Rzeczpospolitej", że w związku z orzekaniem w sądzie administracyjnym wniosek taki sędzia powinien złożyć do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten musiałby następnie przesłać stosowną informację do KRS.
Sędzia kontaktował się z obcymi służbami?
Jednocześnie Pawełczyk-Woicka nie wykluczyła, że sędzia ten mógł mieć wcześniej kontakty z obcymi służbami wywiadowczymi. – To, że sędzia poprosił o azyl na Białorusi jest dla mnie szokujące. Jeżeli jest to prawdą, to wskazywałoby na to, że od początku mógł być agentem lub szpiegiem. Pracował jako sędzia, jako dyrektor w KRS do 2019 r., a następnie mocno się angażował w Sejmie współpracując w zespole z poseł Kamilą Gasiuk-Pihowicz. Ten zespół zajmował się tzw. aferą hejterską. Nie wiemy jaki ten sędzia mógł mieć wpływ na ówczesnego szefa Rady, do jakich informacji miał dostęp. W związku z tym należy się zastanowić nad zabezpieczeniem Rady przed ewentualnym działaniem służb – zaznacza przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa.