Prof. Grosse: Niemcy dochodzą do wniosku, że oficjalne media kłamią
DoRzeczy.pl: Jak niemiecka opinia publiczna, media i klasa polityczna oceniają wizytę Ursuli von der Leyen w Polsce?
Prof. Tomasz Grzegorz Grosse: Wizyta odbierana jest jako coś pozytywnego. Można też spotkać opinie, że pani przewodnicząca nagradza Polaków za pozytywne, z perspektywy niemieckiej, zmiany wyborcze, których ostatnio dokonali. Z tym przede wszystkim jest związane zakończenie procedury artykułu 7. i odblokowanie funduszy unijnych. W tym kontekście podkreśla się zgodę polskiego rządu na niemieckie propozycje m.in. w polityce obrony oraz dotyczące zmian traktatowych. Przykładem jest zgoda na odrzucenia weta w UE. Jak to niedawno powiedziała minister Anna Lührmann, chodzi o to, aby nie powtórzyć doświadczeń polskiego liberum veto z czasów przedrozbiorowych.
W Polsce kampania do Parlamentu Europejskiego przebiega pod dyktando dyskusji o „Zielonym Ładzie”, kwestii migrantów, zmian traktatowych w Unii Europejskiej. Czy sytuacja wygląda podobnie w Niemczech?
Niemcy są skupieni przede wszystkim na tym, jak ewentualnie nie dopuścić eurosceptyków do władzy. Przede wszystkim w Niemczech, gdzie jest silne poparcie dla AfD, ale też w szerszym kontekście w innych państwach członkowskich. Innymi słowy, wszyscy się zastanawiają w liberalnych mediach, co zrobić z tym problemem, jak zablokować ugrupowania konserwatywne lub eurosceptyczne, jak nie dopuścić ich do wpływu na władzę, bądź zmniejszyć ich reprezentacje, a nie nad tym, czy takie postępowanie jest demokratyczne, zgodne z demokratycznymi standardami. Praktycznie rzecz ujmując, w ten sposób odmawia się pewnej alternatywy w polityce wyborczej, która jest wpisana w ustrój demokratyczny. W zasadzie nie ma dyskusji, czy przypadkiem, mówię o wiodących ugrupowaniach liberalnej lewicy, nie popełniliśmy błędów, skoro taka alternatywa po stronie skrajnej prawicy się pojawiła.
W jaki sposób AfD komunikuje się ze swoimi wyborcami? Czy oni posiadają własne media, czy to jednak internet?
Tutaj bardzo dużą role odgrywają media społecznościowe, które są poza tym głównym nurtem mediów klasycznych, takich jak radio, telewizja i prasa. Kolejne zjawisko jest takie, że w Niemczech pojawił się jakiś czas temu taki fenomen, który my znamy dobrze od czasów komunistycznych – ludzie dochodzą do wniosku, że oficjalne media kłamią, te liberalne, głównego nurtu. A przynajmniej przedstawiają fakty zgodnie z interpretacją, która jest przyjazna dla władzy. Innymi słowy, media nie kontrolują liberalnych władz, tylko mobilizują wyborców przeciw alternatywie politycznej, przeciwko opozycji. Przynajmniej część niemieckich wyborców zdaje sobie sprawę z tego mechanizmu, w związku z czym poszukuje bardziej wiarygodnych źródeł, a jednocześnie mediów bardziej wyprofilowanych na przekaz krytyczny, alternatywny, opozycyjny. Media społecznościowe mają takie możliwości, to na nich bazują wyborcy AfD.