Komorowski zaniepokojony decyzją Trzaskowskiego. "Dalekosiężne skutki"
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał zarządzenie w sprawie wprowadzenia "standardów równego traktowania" w stołecznych urzędach.
Decyzja oznacza nie tylko zakaz wieszania krzyży w budynkach warszawskich urzędów, ale także zabrania pracownikom urzędów eksponowania symboli religijnych na swoich biurkach.
W dokumencie wskazano też, że stołeczni urzędnicy powinni zwracać się do osób transpłciowych lub niebinarnych, używając preferowanych przez nich zaimków.
Warszawa zdejmuje krzyże. Komorowski zaniepokojony "dalekosiężnymi skutkami"
Do decyzji Trzaskowskiego odniósł się w Polsat News były prezydent Bronisław Komorowski. Jego zdaniem "trudno zrozumieć, jaki jest sens polityczny takiego działania przed wyborami europejskimi".
– To jest jakieś wywoływanie wojny krzyżowej. Ona już się chyba zaczyna toczyć, bo w moim przekonaniu to jest gigantyczny prezent zrobiony konkurencji politycznej, która będzie to skwapliwie wykorzystywała, już to chyba robi, na tysiąc sposobów – ocenił.
– Ja się niepokoje tym, jakie tego będą dalekosiężne skutki, dlatego że dzisiaj ratusz warszawski będzie usuwał krzyże z przestrzeni publicznej, ale potem nastąpi zmiana władzy, być może inne samorządy pójdą tą samą ścieżką, a potem przy następnych wyborach będzie inny prezydent czy burmistrz, inna rada. I co, będą przywracali krzyże, wynosili krzyże? – pytał.
– Obawiam się, że to będzie po prostu wojna trzydziestoletnia – stwierdził Komorowski.
Trzaskowski: Nikt nie zamierza prowadzić walki z jakąkolwiek religią
Ponieważ decyzja prezydenta Warszawy wywołała polityczną burzę, Trzaskowski odpowiedział na krytykę wpisem na portalu X.
"Nie dajmy się zwariować. Nikt nie zamierza prowadzić w Warszawie walki z jakąkolwiek religią. Stolica zawsze będzie też szanować swoją tradycję – stąd elementy religijne choćby podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Ale Polska jest państwem świeckim. A Warszawa jest tego państwa stolicą. Kropka" – napisał.
Trzaskowski zaznaczył, że "każdy ma prawo do swojej wiary (lub jej braku), także urzędnicy i urzędniczki". "A każdy, kto przychodzi do urzędu załatwić swoją sprawę, ma prawo czuć się jak w neutralnym urzędzie. Po prostu" – oświadczył.