Polak skazany w Kongu. MSZ: Nie jest szpiegiem. Jest podróżnikiem
Polski podróżnik Mariusz Majewski został zatrzymany przez służby Demokratycznej Republiki Konga pod zarzutem m.in. sabotażu. Jak dowiedział się portal Interia od bliskich mężczyzny, urządzono mu proces pokazowy, podczas którego prokurator domagał się "kary najwyższej" (w marcu kraj ten przywrócił karę śmierci). Majewski został skazany jednak na dożywocie. Według śledczych, Polak miał "zbliżać się do linii frontu z milicjantami grup Mobondo; przemieszczać się po linii frontu bez autoryzacji właściwych władz oraz bez towarzystwa wykwalifikowanych agentów; robić zdjęcia wrażliwych i strategicznych miejsc; potajemnie obserwować działania wojskowych".
MSZ: Podejmujemy działania
Głos w sprawie zabrał rzecznik MSZ Paweł Wroński. – Pan Mariusz Majewski nie jest szpiegiem, jest człowiekiem, który należy do klubu podróżników, realizuje swoje pasje – powiedział. Dodał, że Polak znalazł się na ternie afrykańskiego kraju "w wyniku zbiegu okoliczności", a jego zachowanie wynikało "z nieznajomości lokalnych obyczajów".
– Liczymy, że wyrok zostanie zmieniony w kolejnych instancjach. W tej sprawie będzie niebawem interweniował prezydent. Umożliwiliśmy ten kontakt – zapowiedział. Rzecznik MSZ poinformował, że wiceministrowie już wcześniej kontaktowali się z władzami DR Konga. – Mamy świadomość trudnej sytuacji politycznej w Demokratycznej Republice Konga, toczącej się wojny o charakterze domowym, niedawnej próby zamachu stanu. Mamy nadzieję, że zwycięży sprawiedliwość, a Mariusz Majewski nie zostanie uwikłany w sytuację, która nie zależy od niego, a jest związana z grą polityczną i nieszczęśliwym zbiegiem zdarzeń – przekazał Wroński.
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych podkreślił, że "sprawa jest skomplikowana i wielopiętrowa".