Tłum na ulicach Budapesztu nie chce wojny. Marsz poparcia dla Orbana
Demonstracja, nazwana przez organizatorów "marszem pokoju", zgromadziła zwolenników Orbana z całych Węgier i krajów sąsiednich. Maszerowali wzdłuż Dunaju w Budapeszcie od słynnego Mostu Łańcuchowego na Wyspę Małgorzaty, machając flagami i trzymając transparenty z napisem: "Nie dla wojny".
Orban, którego 14 lat sprawowania władzy czyni go najdłużej urzędującym przywódcą w Unii Europejskiej, w swojej kampanii przed wyborami zaplanowanymi na 9 czerwca skupił się na wojnie na Ukrainie, przedstawiając swoich krajowych i międzynarodowych przeciwników jako podżegaczy wojennych, którzy chcą bezpośrednio zaangażować Węgry w konflikt.
Węgry chcą "trzymać się z daleka" od wojny na Ukrainie
Podczas przemówienia wygłoszonego na sobotnim marszu Orban stwierdził, że nadszedł czas, aby jego partia "zajęła Brukselę" – de facto stolicę UE – i zmieniła podejście kontynentu do wsparcia dla Ukrainy odpierającej inwazję Rosji na pełną skalę.
– Możemy trzymać się z daleka od wojny, jeśli węgierscy wyborcy poprą rząd. Musimy wygrać wybory europejskie w taki sposób, aby brukselscy biurokraci w strachu otworzyli przed nami drzwi miasta i w pośpiechu opuścili swoje urzędy – oświadczył premier Węgier.
Orban stawia na zwycięstwo Trumpa
Według niego listopadowe zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA doprowadzi do utworzenia "transatlantyckiej koalicji pokojowej", która może położyć kres walkom na Ukrainie.
Agencja Associated Press podaje, że w przyszłotygodniowych wyborach partia Orbana, Fidesz, zdobędzie najwięcej węgierskich mandatów w Parlamencie Europejskim. AP odnotowuje jednocześnie, że zarówno Fidesz, jak i sam Orban wyrobili sobie w brukselskim establishmencie reputację najbardziej przyjaznych Rosji i jej prezydentowi Władimir Putinowi w całej UE.