Trzaskowski: Za rok jest szansa na to, że będziemy mieć poważnego prezydenta
Na Placu Zamkowym zakończyło się spotkanie organizowane przez PO i Donalda Tuska w nawiązaniu do daty 4 czerwca. Głos zabrali premier, były prezydent Lech Wałęsa, a także Rafał Trzaskowski.
– Miałem wtedy 17 lat i dokładnie ten dzień pamiętam. (...) Wtedy wszyscy zrozumieli, że Polska może być inna, że Polska może być dumna, że Polska może być demokratyczna; że Polska może być na miarę naszych ambicji – mówił włodarz stolicy odnosząc się do wyborów kontraktowych.
– Próbowano nam przez wiele lat zabrać dumę z 4 czerwca. Próbowano nam wmówić inną wersję historii, w której nie było miejsca na 4 czerwca i na Lecha Wałęsę. Ale na szczęście to wszystko się nie udało – stwierdził. – Cały świat patrzył na nas w 1989 i nie mógł uwierzyć, że można zakończyć erę komunizmu w sposób pokojowy, wejść na drogę dobrobytu i demokracji. Rok temu też wszyscy na nas patrzyli i zastanawiali się, czy uda nam się jeszcze raz. I znowu wyznaczyliśmy trendy, pokazaliśmy, że się da – powiedział wiceszef PO.
Trzaskowski: Dokończyć proces zmian
Nawiązał do wyborów do PE. – W Parlamencie Europejskim potrzebna nam jest taka ekipa, która zadba o to, co dla nas najważniejsze. O kolejny budżet Unii Europejskiej, dzięki któremu będziemy mogli kompletnie odmieniać Polskę, nasze miasta, miasteczka, polską wieś – podkreślił.
Trzaskowski stwierdził, że "15 października wyznaczyliśmy światowe trendy". – Dzisiaj – 35 lat po magicznej dacie – mamy powody do dumy i satysfakcji, bo Polska jest demokratyczna i silna, ma ambicje i ma coraz więcej do powiedzenia w Europie i na świecie. 15 października wykonaliśmy pierwszy rok. Teraz potrzebny jest kolejny: mamy przekonać wszystkich, że te wybory mają olbrzymie znaczenie – mówił.
Przypomniał, że za rok odbędą się wybory prezydenckie. – Za rok jest szansa na to, że będziemy mieć poważnego prezydenta. Kogoś, kto jest szanowany na świecie i traktowany serio. Mamy wszyscy szansę na dokończenie procesu zmian, zabezpieczenia demokracji, przestrzegania praw kobiet. Możemy mieć prezydenta, który słucha, nikogo nie piętnuje – mówił Trzaskowski, który sam najprawdopodobniej weźmie udział w wyborach prezydenta.