Prof. Biskup: Wyborcy wskazali, że PiS potrzebuje zmiany pokoleniowej
DoRzeczy.pl: Pojawiają się opinie, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego zdecydowali wyborcy, którzy zostali w domach, a nie przepływ elektoratów między partiami. Czy zgadza się pan z taką tezą?
Prof. Bartłomiej Biskup: Trochę tak było. Oczywiście frekwencja nie była zbyt wysoka, ale w wyborach europejskich nigdy nie była znacząco wyższa. Brak wzięcia udziału w głosowaniu też o czymś świadczy. To wyraz pewnej woli politycznej i wyrażenia zdania. Nie ma się, co obrażać na frekwencję. Ta, gdyby była wyższa, to pokazałaby wyższy wynik Trzeciej Drogi i PiS-u. Szczególnie na ścianie wschodniej – Podkarpacie i Lubelszczyzna zagłosowały w mniejszej ilości. Tym razem na frekwencji straciły te dwa ugrupowania. Również, jak zwykle w wyborach do Parlamentu Europejskiego, większe miasta zagłosowały chętniej, niż te mniejsze.
PiS nie może mówić, że wygrywa kolejne wybory z rzędu. Z drugiej strony, po przeliczeniu głosów na metodę parlamentu krajowego okazuje się, że PiS mógłby współtworzyć większość z Konfederacją. To promyk nadziei dla prawicy?
Do kolejnych wyborów jeszcze jest dużo czasu. Oczywiście różnica nie jest wielka. Jeżeli polaryzacja się utrzyma to tak. To wiadomość, że te dwie partie dominują. Przy tej pozycji Konfederacji jest to potencjalny koalicjant. Jeśli jednak frekwencja będzie wynosić 60 proc., to te wyniki mogą być inne. Z tym, że one również działałyby pozytywnie na PiS. Zakładając, że do wyborów jest daleko, to jest to scenariusz, który można zakładać. Jednak w dużej mierze będzie to bardziej zależeć od wyników Konfederacji, a nie PiS-u.
Dobre wyniki dla PiS-u osiągali kandydaci z dalszych miejsc, młodsi. Czy to dla PiS-u sygnał przed wyborami prezydenckimi?
Zdecydowanie. To jasne wskazanie wyborców. Potrzeba jest tam zmiany pokoleniowej, osób, które są całe lata w polityce. Oni utracili na popularności. Średnie, młodsze pokolenie dochodzi w PiS do głosu. Coś podobnego dzieje się również w PO, ale w PiS-ie na większą skalę.