"Tylko dla wybrańców". Oburzenie po nowym pomyśle MEN
Resort Barbary Nowackiej przedstawił program "Podróże z klasą". Propozycja Ministerstwa Edukacji Narodowej nawiązuje do programu "Poznaj Polskę", wprowadzonego przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o dofinansowanie szkolnych wycieczek. Propozycja Nowackiej zakłada państwo sfinansuje wycieczki, umożliwiając dzieciom wspólne wyjazdy, integrację, ale też poznawanie bogactwa polskiej kultury. Koszty wyjazdu będą mogły zostać pokryte z budżetu państwa w 100 procentach.
Państwowe dofinansowanie będzie przyznawane na te wycieczki, które mają w programie np. wizytę w muzeum, operze, centrum nauki czy w skansenie. W tym roku MEN przeznaczy na to 60 milionów złotych. "Ze środków z dotacji mogą być sfinansowane tylko koszty przejazdu, bilety wstępu, zakwaterowanie, wyżywienie, ubezpieczenie uczestników wyjazdu" – wskazuje MEN.
Warunki postawione przez MEN zbulwersowały część rodziców dzieci z niepełnosprawnościami. Do stacji TOK FM zgłosili swoje uwagi m.in. Magdalena Szerszeń z inicjatywy "Walczymy o zmiany" i Piotr Zbroziński, założyciel stowarzyszenia Bliżej ADHD z Warszawy. W ich ocenie zapisy projektu wykluczą z wycieczek nasze dzieci.
Wykluczenie?
"W ich opinii lista punktów, które planuje finansować MEN, jest niekompletna. Nasi rozmówcy podkreślają, że przy organizacji szkolnych wycieczek powinny być zabezpieczone środki m.in. na zatrudnienie asystenta osobistego czy nauczyciela wspomagającego dla konkretnego dziecka z niepełnosprawnością. Tak, by – po pierwsze – uczeń czy uczennica nie musieli jechać z mamą czy z tatą. A po drugie – by na wycieczce mogli poczuć się swobodnie, integrując się z rówieśnikami" – opisuje rozgłośnia.
– Teraz jest tak, że rodzicom dzieci z orzeczeniami czy np. z ADHD proponuje się, by dziecko nie jechało na wycieczkę, bo tak będzie dla niego bezpieczniej. Albo mówi się: "Nie mamy nic przeciwko pana dziecku, ale nauczycielka, która z nim na co dzień pracuje, mówi, że sobie nie poradzi; może on jednak zostanie w domu'' – opowiada Piotr Zbroziński, tata chłopca z AHDH. – To świetna inicjatywa, ważna i potrzebna, tylko znów zapomniano o naszych dzieciach. Przy takim podejściu dalej będzie tak, że albo dziecko nie pojedzie w ogóle, albo będzie musiał z nim jechać rodzic, jeśli szkoła się na to zgodzi – zaznacza.