"Szok, histeria, panika". PGNiG wysyła gigantyczne rachunki

Dodano:
PGNiG, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Jakub Kamiński
32 tys. zł i  21 tys. zł. – na takie kwoty opiewają rachunki za gaz państwowego PGNiG, które otrzymały mleczarnia w Łużnej i restauracja w Moszczenicy. Tak ogromne kwoty przerastają wielu przedsiębiorców. Niektórzy zamykają firmy, a ich pracownicy tracą pracę.

Temat horrendalnych podwyżek cen gazu, przez które bankrutują drobni przedsiębiorcy oraz rodzinne firmy podjął program "Interwencja" telewizji Polsat.

Przedsiębiorcy dostają horrendalne rachunki za gaz. "To jest nie do przejścia"

Jedną z firm, które otrzymały rachunek grozy jest działająca od 110 lat lokalna mleczarnia w Łużnej w Małopolsce, która zatrudnia ośmiu pracowników.

– Przyszła faktura za styczeń i opiewała na 32 tys. zł. W grudniu było 6 tysięcy. Jest to kolosalny wzrost, szok, histeria, panika – przyznała w programie wiceprezes mleczarni Barbara Niemaszczyk. – Jesteśmy małą firmą, zarobki mamy na granicy najniższej krajowej i dla nas wydatek 32 tysięcy zamiast 6 tysięcy jest nie do przejścia – dodaje.

Pracownica mleczarni, Halina Szura, która związana jest z nią od 33 lat powiedziała wprost, że przez tak drastyczny wzrost cen gazu firma chyli się ku upadkowi.

Wysoki rachunek za gaz spowodował, że mleczarnia musiała ograniczyć swoją działalność do zaledwie dwóch dni w tygodniu. Pracownicy zaś musieli wziąć bezpłatne urlopy.

Było 3 tys. zł, jest 21 tys. zł. "Musiałem to zamknąć"

Firmą, która już upadła pod ciężarem cen gazu jest restauracja w Moszczenicy koło Gorlic. Funkcjonujący do niedawna na co dzień lokal obecnie organizuje jedynie imprezy na zamówienie. "Jego reklamacje, tak jak w przypadku innych przedsiębiorców, nie zostały uznane" – zauważa Polsat.

– Jest różnica kolosalna między zeszłym rokiem a tym. Nie jesteśmy w stanie tyle dopłacić. Rachunki wcześniej sięgały 3 tysięcy zł, a za styczeń przyszło 21 tysięcy, luty – prawie 15 tysięcy. Musiałem to zamknąć, 12 osób zostało zwolnionych przez te rachunki za gaz – przyznał – restaurator Antoni Pyzik.

Co na to PGNiG?

Dziennikarze "Interwencji" zwróciło się o komentarz do Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Jak podkreślono, początkowo biuro prasowe zadeklarowało chęć udzielenia informacji przed kamerą. Ostatecznie przesłano jedynie oświadczenie, w którym napisano, że "obie strony zawsze mają pełną wiedzę na temat warunków wzajemnej współpracy w tym warunków cenowych kontraktu". Jak dodało biuro prasowe PGNiG, podpisanie umowy oznacza zatem obopólną akceptację zobowiązań.

"Spółka nie ma jednak możliwości dobrowolnego obniżenia ceny w zawartym już kontrakcie wybranym klientom" – przekazano.

Zapobiec lawinowym upadkom firm

Ekonomista Marek Zuber zauważył, że każdą umowę można renegocjować, z tym że oczywiście muszą się na to zgodzić obie strony. Według niego, aby nie dopuścić do lawinowych upadków przedsiębiorców, Ministerstwo Skarbu powinno wyjść im naprzeciw.

– Nie chodzi o to, by dokładać do nich, ale żeby mniej zarabiać – wyjaśnił.

Źródło: polsatnews.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...