Pietrewicz: To marzenie Korei Północnej. Pytanie, czy Rosja byłaby tak zdesperowana
Prezydent Rosji Władimir Putin i przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un podpisali umowę o partnerstwie strategicznym między obydwoma krajami. Zawarty w Pjongjangu dokument zastępuje Traktat o przyjaźni i wzajemnej pomocy z 1961 r., Traktat o stosunkach dwustronnych z 2000 r. oraz Deklaracje z Moskwy i Pjongjangu z 2000 i 2001 r. Jak podała strona rosyjska, nowa umowa jest potrzebna ze względu na głębokie zmiany sytuacji geopolitycznej w regionie i na świecie oraz w dwustronnych stosunkach Rosji z Koreą Północną.
Korea Północna ma drugiego sojusznika traktatowego
O postanowieniach porozumienia oraz sytuacji geopolitycznej na Pacyfiku mówił na kanale "Historia realna" Piotra Zychowicza zajmujący się Koreą dr Oskar Pietrewicz z PISM.
Zgodnie z nowym porozumieniem Rosja i KRLD udzielą sobie wzajemnej pomocy w przypadku agresji. Kim Dzong Un, cytowany przez tamtejsze media państwowe, oświadczył, że stosunki między Rosją a Koreą Płn. przybrały już charakter nie partnerstwa, ale sojuszu. Pietrewicz zaznaczył, że komunikat jest jasny – Korea Płn. chce zyskać dla siebie dodatkowe wsparcie w postaci Rosji. Do tej pory jedynym traktatowym sojusznikiem były dla niej Chiny. – Jest to niepokojące także z tego względu, że pokazuje determinację Rosji we wspieraniu politycznym, ale też militarnym Korei Płn. […] Korea Płn. chce, żeby to było coś trwałego. W tym sensie ma zakorzenić Rosję na Półwyspie Koreańskim i tym argumentem Pjongjang będzie mocno grać też z Chinami – powiedział.
Jak dodał, Chiny także mają sojusz militarny z Koreą Płn., ale od lat 90. Pekin wielokrotnie podkreślał, że nie oznacza to automatycznego wstawiennictwa w razie ewentualnego konfliktu. Podobnie może być z Rosją. Przypomniał w tym kontekście, że nawet w wojnie koreańskiej w latach 1950-1953 Sowieci wprawdzie dostarczali sprzęt, ale nie włączyli się do walk. Pietrewicz powiedział, że sygnał polityczny jest jednak jasny – należy traktować współpracę rosyjsko-koreańską na poważnie, ale nie zapominać, że oba państwa potrafią bardzo blefować.
Współpraca na polu militarnym
Jeśli chodzi o kwestię amunicji potrzebnej Moskwie na wojnę przeciwko Ukrainie, Pietrewicz zwrócił uwagę, że w momencie, kiedy Rosjanie wyraźnie stawiają na zalanie Ukrainy masowym ostrzałem, to potrzebują ogromnej ilości pocisków i rakiet, co postawiło tamtejszy przemysł w bardzo trudnej sytuacji. – Rosjanie byli w potrzebie, a Korea Płn. nie ma zbyt wiele rzeczy do zaoferowania, ale amunicję akurat ma. Ma rezerwy strategiczne i potencjał przemysłowy do produkcji przede wszystkim amunicji artyleryjskiej w standardach sowieckich – powiedział Pietrewicz. Bloomberg szacuje, że z Korei Północnej do Rosji wysłano prawie 5 mln pocisków artyleryjskich i rakiet balistycznych, a ukraiński wywiad, że mogło to być 1,5 miliona, co i tak stanowi olbrzymią liczbę.
Rosja dostarcza Korei Płn. bardzo duże ilości żywności, eksportuje też ropę naftową ponad limity ustalone przez rezolucję RB ONZ, powiedział ekspert. Problem leży natomiast w ewentualnym pozyskaniu przez Pjongjang rosyjskich technologii wojskowych, które mogłyby usprawnić pociski dalekiego zasięgu, w tym międzykontynentalne. – Marzeniem Korei Płn. jest też okręt podwodny o napędzie atomowym. Pytanie, na ile Rosja byłaby zdesperowana, żeby odpowiedzieć na taką listę życzeń. Mam co do tego wątpliwości. Rosjanie wiedzą, że to, co przekaże się Korei Płn., trafia wszędzie. Korea Płn. proliferuje broń, może wysłać ją wszędzie z powodów czysto komercyjnych – powiedział Pietrewicz.
Pietrewicz: Rosja wysyła sygnał USA
Omawiając układ geopolityczny na Pacyfiku, ekspert PISM zaznaczył, że Rosjan i Koreańczyków z Północy łączy sprzeciw wobec amerykańskiej hegemonii. – Dla Moskwy istotne jest sygnalizowanie, że Rosja ma potencjał destabilizacyjny nie tylko w Europie. Może stworzyć problemy Amerykanom i ich sojusznikom także w Azji Wschodniej przez wspieranie Korei Północnej. To jest podstawowa obawa – co w zamian dostanie Kim Dzong Un, jak może wykorzystać tą sytuację – powiedział, dodając, że dyktator mając "plecy Putina", może poczuć się rozochocony i próbować eskalować.
– Rosja może w ten sposób wysyłać sygnał do USA: zajmujcie się bardziej Azją Wschodnią niż Europą Wschodnią. Nie zajmujcie się Ukrainą, zajmujcie się Półwyspem Koreańskim. […] Rosjanom bardzo zależy na tym, żeby Korea Północna ciągle stanowiła kamień w bucie dla USA i amerykańskich sojuszników – zwrócił uwagę Pietrewicz. Chodzi w pierwszej kolejności o Koreę Południową. Kolejną problematyczną dla Waszyngtonu kwestią są rakiety dalekiego zasięgu w rękach Kima. Teoretycznie mogłyby zostać wystrzelone w kierunku USA.
Pietrewicz wskazał też, że decyzja Korei Płn. o wysyłaniu amunicji na wojnę w Europie pokazuje, że nie mamy do czynienia z zagrożeniem abstrakcyjnym. Toteż Amerykanie namawiają europejskich i azjatyckich sojuszników na większą współpracę wobec działań państw podważających porządek transatlantycki.