"Chcieli chronić własne stołki". Finał głośnej sprawy z taśmami byłej poseł Lewicy
W maju 2023 roku Beata Maciejewska została zawieszona w prawach członka Nowej Lewicy. Powodem były oskarżenia dot. stosowania mobbingu i łamania praw pracowniczych. Kierownictwo partii skierowało wobec parlamentarzystki zawiadomienie do prokuratury. Deputowana miała być nagrywana przez swojego – byłego już – pracownika. Po serii medialnych publikacji nt. nagrań polityk zrezygnowała z członkostwa w Nowej Lewicy.
Z taśm wynikało, ponadto, że Maciejewska w niewybredny sposób mówiła o niektórych swoich kolegach, m.in. Robercie Biedroniu i Włodzimierzu Czarzastym. Zdaniem polityk, w całym zamieszaniu chodziło o zdyskredytowanie jej tuż przed wyborami parlamentarnymi, by uniemożliwić jej kandydowanie.
Prokuratura umarza śledztwo
Ostatecznie prokuratura zdecydowała się umorzyć śledztwo. Maciejewskiej nie postawiono żadnych zarzutów. Śledczy, po przesłuchaniu taśm i rozmowie ze współpracownikami Maciejewskiej, uznali, że nie ma podstaw do twierdzenia, że polityk stosowała mobbing, łamała prawa pracownicze i zawyżała kilometrówki. Taśmy uznano za "zmanipulowane, pocięte na części i całkowicie niewiarygodne".
– Zostałam oskarżona tuż przed wyborami. Nowa Lewica postanowiła mnie utopić. Chcieli chronić własne stołki. Cieszę się, że prokuratura jest jednoznaczna w ocenie tej sprawy. Ważne jest dla mnie, że organy ścigania nie znajdują żadnego potwierdzenia dla oskarżeń Mariusza Klepczyńskiego. Nie znaleziono podstaw, aby cokolwiek mi zarzucić – powiedziała Maciejewska w rozmowie z Onetem.
Warto przypomnieć, że sprawa taśm ostatecznie doprowadziła do tego, że Maciejewska zrezygnowała ze startu w wyborach do Senatu. Po odejściu z Nowej Lewicy, polityk miała ubiegać się o mandat z listy formacji politycznej Nowa Demokracja – TAK.