"Masz butelkę, lej do niej". Szokujące doniesienia ws. zatrzymania ks. Olszewskiego

Dodano:
Sercanin ks. Michał Olszewski Źródło: YouTube / Profetopl
Ks. Olszewski w opublikowanym liście przybliża szokujące praktyki, jakich dopuszczali się względem niego funkcjonariusze ABW. Duchownemu odmawiano jedzenia, wody, korzystania z toalety oraz upokarzano. Ksiądz przyznaje, że spotkał się z opiniami, że sposób, w jaki został potraktowany jest "nienormalny", ale tak zarządził "organ prowadzący".

Przypomnijmy, że niedawno Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztu dla ks. Michała Olszewskiego, szefa fundacji Profeto, na kolejne trzy miesiące. Sprawa ma związek z działaniami prokuratury wokół rzekomej afery dot. Funduszu Sprawiedliwości.

Ksiądz został aresztowany pod koniec marca. Od tego czasu jego pełnomocnicy wielokrotnie alarmowali o bezprawnych praktykach zarówno służb, jak i wymiaru sprawiedliwości. Mec. Krzysztof Wąsowski, pełnomocnik ks. Michała Olszewskiego, złożył zażalenie na decyzję sądu ws. przedłużenia aresztu dla duchownego

W liście ks. Olszewski opisał godziny następujące po aresztowaniu oraz kolejne dni. Duchowny opisuje, jak próbowano na nim wymóc zeznania bez obecności adwokata. Ksiądz wielokrotnie odmawiał, po czym wskazywano mu, że takim zachowaniem pogarsza swoją sytuację i odwleka powrót do domu.

"Masz butelkę po wodzie, lej do niej"

Gdy podczas przewożenia go funkcjonariusze poszli kupić sobie hot dogi na stacji benzynowej, ksiądz poprosił o coś do jedzenia, ale w odpowiedzi usłyszał, że oni "nie karmią". "Pierwszy posiłek zjadłem po 60 godzinach, gdy do sądu mecenas przyniósł mi paczkę od brata. Pierwszy zaś kontakt z mecenasem miałem po 20 godzinach" – napisał.

Jak podkreśla, w dniu zatrzymania od 6.00 rano przez cały dzień (nawet przy czynnościach fizjologicznych) był skuty. "Ani na chwilę nie zdjęto mi kajdanek. Gdy przyjechaliśmy na dołek, usłyszałem, że o tej porze już nic nie ma, ani kolacji, ani wody. U błagałem ½ butelki wody z kranu przyniesionej w butelce, która pusta stała w celi. Rano, kiedy prosiłem, by zaprowadzono mnie do WC, usłyszałem, że »masz butelkę po wodzie, lej do niej«. Z WC mogłem dopiero skorzystać około 8.00 przed wyjazdem do prokuratury" – napisał.

Ksiądz relacjonuje, że po powrocie na dołek już było po kolacji. "Kolejny dzień bez jedzenia" – podsumował.

"Tak zarządził organ prowadzący"

Duchowny opisuje też swój pobyt w areszcie na Służewcu. "Gdy zaprowadzono mnie do celi, zobaczyłem pomieszczenie, w którym [nieczytelne] na dnie krata od wewnątrz i 2 + pleśni na zewnątrz. Krata od wewnątrz na drzwiach, odrapane stare ściany, metalowa zardzewiała szafka, kibelek i prycza. W rogu na suficie kamera 24/7 monitoruje moje życie" – opisuje.

W celi przebywał "pod specjalnym nadzorem", cały czas monitorowany przez kamery, a kajdanki wkładano mu nawet przy wyjściu na spacerniak. Ksiądz pozostawał odizolowany od innych, przez całą noc był budzony światłem co godzinę.

"Tu w areszcie śledczym niejednokrotnie słyszałem od oddziałowych czy wychowawców, że »nienormalne są te obostrzenia wobec mnie« ale tak »zarządził organ prowadzący«. Nigdzie nie mogę być poza kamerą, a gdyby ktoś np. nie założył mi kajdanek w drodze na spacerniak czy prysznic (50m), to od razu otrzymuje po głowie. Ogólna atmosfera jest taka, że »organ prowadzący dociska«, ale na pewno nie mnie jednego. Jest jak jest. Walczymy!" – podkreśla w zakończeniu.


Źródło: X - TV Republika
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...