Hennig-Kloska: Niektóre prognozy rachunków są nieaktualne
Od 1 lipca przestały obowiązywać zamrożone, niższe ceny energii. To oznacza, że w drugim półroczu zapłacimy za gaz i prąd wyraźnie więcej. Do Polaków zaczęły napływać już nowe prognozy, które niekiedy wskazują na ceny znacznie wyższe niż twierdzi rząd.
– Prognozy trafiają do ludzi z dużym wyprzedzeniem. Można płacić rachunki za prąd w dwojaki sposób – wstecznie na faktycznych kosztach lub na podstawie prognoz. Te prognozy są wysyłane czasem na 6, a czasem nawet na 12 miesięcy z góry i wiem, że niektóre z nich nie zawierają ostatnich regulacji. Osłony dla gospodarstw domowych zostały przedłużone (...) Absolutnie nikt, kto korzysta z taryf, a nie jakichś umów dwustronnych, nie powinien mieć na rachunku wyższych kwot – stwierdziła minister klimatu i środowiska.
Paulina Hennig-Kloska przypomniała, że obowiązująca od 1 lipca maksymalna cena prądu dla gospodarstw domowych to 500 zł netto za MWh. W porównaniu z pierwszym półroczem wzrosła ona z 412 zł netto za MWh.
Będzie korekta prognoz?
Szefowa MKiŚ zapewniła, że temat zawyżonych prognoz został już poruszony z ministrem aktywów państwowych. – Dzisiaj mamy sytuację, że rachunki zostały rozesłane bez uwzględnienia ostatnich regulacji. Zwracałam się do szefa MAP, który nadzoruje spółki energetyczne, o korektę tych prognoz. Spółki mają obowiązek stosować cenniki ujęte w ustawach w swoich obliczeniach. Jeżeli ktoś ma już termin płatności, ale jeszcze nie dostał korekty, może się zwrócić do swojego dostawcy energii i o nią poprosić. Na pewno zostanie wystawiona – zaznaczyła.
Polityk Polski 2050 wskazała, że według kalkulacji resortu ceny mogą wzrosnąć maksymalnie o ok. 26 proc. Ponadto przypomniała, ze ustawa o wsparciu odbiorców energii wprowadziła także bon energetyczny.