Gen. Polko: Zaniedbania Secret Service są rażące
Secret Service to służba odpowiedzialna za ochronę prezydenta Stanów Zjednoczonych. W roku wyborczym odpowiada również za bezpieczeństwo kandydatów na to stanowisko. Dlatego już dziś agenci Secret Service towarzyszą Donaldowi Trumpowi. Po ostatnim ataku na Trumpa na służbę spadła duża krytyka.
Zawiodła rutyna
– Zaniedbania zabezpieczeń infrastruktury w pobliżu wiecu są wręcz rażące – mówi generał Roman Polko, były dowódca GROM w rozmowie z "Super Expressem”. – Liczne błędy wynikające z rutyny. Ktoś uznał, że jeżeli to kolejne wyborcze wystąpienie w małym miasteczku, to można podejść do niego całkowicie spokojnie. A jeżeli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, nie powinno tak się robić. Tu nie ma półśrodków – dodaje gen. Roman Polko.
Najwięcej emocji w USA wzbudza fakt, że pojawiają się osoby, które twierdzą, że o podejrzanym mężczyźnie na dachu informowały służby. Jeden ze świadków w rozmowie z BBC News przekazał, że przez kilka minut próbował ostrzec służby, ale ochroniarze ignorowali go. Jak relacjonował świadek w rozmowie z telewizją, funkcjonariusze w ogóle nie byli zainteresowani doniesieniami o mężczyźnie na dachu.
Liczne pytania
"W tym miejscu zaczynają się pytania. Dlaczego strzelec był w stanie podejść tak blisko republikanina? Dlaczego obecna na miejscu policja nie zareagowała na słowa uczestników wiecu, którzy donosili, że widzieli uzbrojonego mężczyznę wspinającego się na dach na krótko przed zamachem? Czy snajper za sceną Trumpa mógł zareagować szybciej?" – pyta niemiecki "Die Welt".
Niemiecki serwis zauważa, że "te i podobne pytania zadają sobie teraz media i opinia publiczna — i w miarę jak napływają kolejne nagrania wideo od dziennikarzy, uczestników wiecu i świadków, wątpliwości pojawia się coraz więcej. Amerykanie domagają się szybkiego ich rozwiania i wyjaśnienia okoliczności wydarzenia".