Problemy niemieckiej kolei. "Na systemie oszczędzano aż do załamania"
Niemcy rozpoczęli remont głównej trasy kolejowej między Frankfurtem nad Menem a Mannheim. Dla podróżnych oznacza to długie miesiące opóźnień. To kolejny kamyczek do ogródka niemieckich kolei, które od dłuższego czasu znajdują się w ogniu krytyki.
Długa droga cierpienia
Krytykowane jest zamykanie centralnych linii kolejowych. "To nie jest dobry pomysł. Oznacza to objazdy dla ruchu towarowego, dłuższe czasy podróży dla osób podróżujących na długich dystansach i rzadko atrakcyjne zastępcze usługi autobusowe dla osób dojeżdżających do pracy"– pisze "Frankfurter Rundschau". Gazeta zaznacza, że przed Niemcami jeszcze długa droga, zanim coś zauważalnie zmieni się na lepsze na torach.
Prasa wprost pisze o tym, że niemiecka kolej przeżywa załamanie. "Coraz głośniej w tych dniach zadawane jest pytanie, jak mogło do tego dojść. Jak kolej mogła być przedstawiana jako nadzieja na przyszłość transportu i jednocześnie tak zaniedbywana? Prosta odpowiedź na to pytanie jest taka, że na systemie przez lata oszczędzano aż do jego załamania" – twierdzi "Märkische Oderzeitung" (MOZ).
Szerszy problem
Z kolei jak przyznaje "Reutlinger General-Anzeiger", problem nie dotyczy tylko kolei, ale ogólnie infrastruktury. "Każdy, kto podróżuje przez Niemcy, doświadczy rozkładu na każdym kroku. Na niemieckich drogach jedna dziura sąsiaduje z drugą, a raporty o korkach stają się coraz dłuższe. Centralny projekt modernizacji, taki jak budowa nowych linii energetycznych, utknął w martwym punkcie. To nie tylko kwestia pieniędzy. Brakuje woli politycznej do ogólnej modernizacji infrastruktury. Zieloni hamują budowę nowych autostrad, liberałowie nie chcą zaciągać nowych długów, SPD woli rozbudowywać system socjalny"– czytamy. Gazeta dodaje, że Niemcy szukają swojej drogi do nowoczesności, ale sami sobie stoją na drodze.