Chcieli, żeby Romanowski "wsypał" Ziobrę. Ujawniono plan "bodnarowców"
We wtorek późnym wieczorem sąd odrzucił wniosek o zastosowanie wobec byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego tymczasowego aresztu. Powodem takiej decyzji był chroniący polityka Suwerennej Polski immunitet wynikający z członkostwa w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Przypomnijmy, że prokuratura wnioskowała o trzymiesięczny areszt dla posła. Po wyjściu na wolność parlamentarzysta zapowiedział złożenie do prokuratury wniosków o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara, wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchę oraz prawników, którzy na zlecenie drugiego z wymienionych przygotowali opinie dot. jego immunitetu.
"Prokuratura liczyła, że po aresztowaniu Marcin Romanowski może pójść na współpracę, a od tego już będzie prosta droga do zatrzymania Zbigniewa Ziobry" – pisze w piątek "Rzeczpospolita". Gazeta, powołując się na ekspertów twierdzi, że "pośpiech wynikający z politycznej presji na rozliczenie ziobrystów za nieprawidłowości przy rozdzielaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości spowodował serię kompromitujących błędów prokuratury".
Chodziło o Ziobrę
Zwraca się na uwagę na błędnie skonstruowane zarzuty. "Zarzucono mu udział w grupie (są w nim urzędnicy resortu) mającej na celu 'popełnianie przestępstw przeciwko mieniu'. Tyle że żaden z postawionych zarzutów nie dotyczy przestępstw przeciwko mieniu, a jedynie przekroczenia uprawnień" – wskazuje "Rz".
– Grupa przestępcza ma zawsze charakter nieformalny. Na takiej zasadzie jest m.in. hierarchiczne podporządkowanie, podział ról. Nie znam przypadku, by zorganizowana grupa mogła działać w ramach takiej struktury jak Ministerstwo Sprawiedliwości, która ze swojej istoty jest zorganizowana – ocenia jeden ze śledczych. Inny stwierdza: – Jeżeli jest grupa przestępcza, to musi być osoba nią kierująca – ustalona lub nie. Tu mogło chodzić o przygotowanie gruntu pod zarzuty dla Zbigniewa Ziobry, on był przełożonym Romanowskiego.
Romanowski miał zacząć "sypać"
Gazeta ustaliła nieoficjalnie, ż "prokuratura liczyła na to, że Romanowski po aresztowaniu pójdzie na współpracę i wyjawi, kto tworzył lub dawał mu listy z organizacjami, które miały dostać środki z Funduszu".
Pozostałe dziesięć zarzutów dotyczy przestępstw urzędniczych – z art. 231 k.k., czyli przekroczenia uprawnień. – Ale to nie są przestępstwa przeciwko mieniu. Tyle osób pracuje nad tą sprawą i nikt tego nie zauważył? –pyta mec. Bartosz Lewandowski, pełnomocnik posła SP.
"W prokuraturze po kompromitacji ze sprawą Romanowskiego panuje popłoch. Tym większy, że zażalenie na areszt trafi do wydziału sądu okręgowego, gdzie przewodniczącą jest sędzia Mirosława Chyr, powołana za rządu PiS była prokurator" – podaje "Rzeczpospolita".