Ślepota wsteczna. Dostosowywanie rzeczywistości do Kamali Harris

Dodano:
Kamala Harris na wiecu wyborczym Źródło: PAP/EPA / JEFFREY PHELPS
Tomasz Błaut | Przeważnie jest tak, że człowiek z biegiem czasu nabiera doświadczenia. Wyciąga wnioski z tego, co mu się w życiu przydarza. Mądrzeje po szkodzie. Z perspektywy czasu umie wydać same prawidłowe osądy. W przypadku wydarzeń geopolitycznych z lat 2020-2024 jest wprost odwrotnie.

Im więcej czasu upływa, tym człowiek coraz bardziej durnieje. Kolejne ważne wydarzenia łączą się w emocjonalnie spójną całość, której rozszczepić nie może jakakolwiek logiczna sprzeczność.

Gospodarka się wali. Firmy odnoszące sukcesy zmuszone są zwijać interes. Rachunki rosną bez opamiętania. Ostatni grosz jest wydawany na wszystko, tylko nie na rodaków. Brak jest nadziei na lepsze jutro. Niby w mediach krzyczą, że to wszystko wina Putina, którego brygada dwóch mioteł rychło zostanie wgnieciona przez dzielnych, lepiej uzbrojonych i hojnie dofinansowywanych Ukraińców. Tylko że minęły już ponad dwa lata, końca tego miotłobicia nie widać, a imadło zaciska się coraz bardziej.

Mimo tych coraz wyraźniejszych sygnałów, fundamentalna przyczyna tego nasilającego się bólu jest dla wielu niezrozumiała. Prawda jest taka, że obecny stan rzeczy to konsekwencja ohydnego kłamstwa. Urosło ono już do takich rozmiarów, że coraz więcej osób zaczyna dostrzega

jego paskudne lico. Kolejne jego metamorfozy, w miarę zbliżania się do dnia wyborów listopadowych w USA, przyciągną uwagę nawet tych, którzy dotychczas wierzyli medialnemu kółeczku wzajemnej adoracji na słowo. Najświeższą mutacją tego kłamstwa jest zachwyt nad Kamalą Harris.

Ostre przestawienie wajchy

Po niedzielnej listownej rezygnacji Joe Bidena z wyścigu o Biały Dom na pierwszy plan wysunęła się wiceprezydent Kamala Harris. Pani prokurator, doświadczony polityk, młoda, zdolna kobieta – media nie szczędzą jej komplementów. W swojej pierwszej przemowie wypromowała siebie jako zupełne przeciwieństwo Donalda Trumpa – kryminalisty, mizogina, prostaka i starca. Czytelnik może wysłuchać tej przemowy wraz z napisami polskimi tutaj.

Jest to doprawdy zdumiewający obrót wydarzeń. Biden przez wiele miesięcy utwierdzał wszystkich w przekonaniu, że z jego zdrowiem jest wszystko dobrze i że ma zamiar walczyć ponownie o Biały Dom. Prawybory wygrał w cuglach. Do czasu debaty powtarzano na okrągło, że Biden jest sprawny, bystry i gotowy do walki.

Tuż przed debatą wprowadzono nawet termin „cheap fake”. Media chciały w ten sposób zdyskredytować nagrania prawdziwe, ale przedstawione w zwodniczy sposób. Mowa tu choćby o tym, że w czasie szczytu G7 premier Meloni musiała przyciągnąć z powrotem wałęsającego się Bidena, czy też to, jak Barack Obama musiał chwycić Bidena za rękę, żeby ściągnąć go ze sceny w Los Angeles. Tutaj można zobaczyć kompilację tych nagrań.

Po nieudanej debacie pojawiły się pierwsze pęknięcia. Scena medialno-polityczna nagle dostrzegła to, co wszyscy widzieli gołym okiem od lat. Dziennikarze niechętnie przyznawali, nawiązując do wcześniej krytykowanego artykułu Wall Street Journal, że jednak z Bidenem od kilku miesięcy coś jest nie tak. George Clooney, jeden z hojnych darczyńców, przyznał, że jednak w czasie wspomnianej zbiórki pieniędzy w Los Angeles z Bidenem było źle – nawet polskie media podchwyciły ten temat ochoczo. Krótkie orędzie prezydenta po nieudanym zamachu na Donalda Trumpa zawierało kuriozalne potknięcia, jak choćby określenie, że problemy w kraju rozwiązuje się przy pomocy skrzynki z amunicją (chodziło mu o urnę).

A jeśli chodzi o konferencję Bidena w czasie szczytu NATO… O przejęzyczeniu się Bidena przy przedstawianiu Zełenskiego słyszał już chyba każdy. O jego pochwale dla wiceprezydenta Trumpa również. Może mniej zwracano uwagi na odpowiedzi Bidena w kwestii polityki zagranicznej, bo wystarczy, że Biden powie „Putin jest zbrodniarzem” i już wszyscy zaczynają klaskać. Za to na pewno nikt już nie pamięta o tym, jak tę konferencję zapowiadano – nazywano ją „konferencją dla dużych chłopców” (ang. Big Boy conference). Jak to wyszło, wystarczy spojrzeć na reakcje sztabu Bidena. John Sullivan nie krył swojego załamania, co też widać na kompilacji nagrań.

Gdy więc Biden w końcu postanowił zrezygnować, reakcje były interesujące. Na zagranicznej scenie medialno-politycznej w pierwszej chwili publicznie rozpaczano, jak podaje New York Post. W Polsce traktowano to jako podjęcie odpowiedzialnej decyzji. Jest to o tyle śmieszne, że prywatnie wszyscy prawdopodobnie odetchnęli z ulgą.

Pomimo tego rozstrzału emocjonalnego, jednych i drugich połączyła wspólna myśl. Teraz przed Donaldem Trumpem stoi prawdziwe wyzwanie. Trump był przekonany, że po nieudanym zamachu właściwie nic nie musi robić, a tu proszę – świeża krew zaraz wyzeruje falę wznoszącą Trumpa do Białego Domu.

Wiceteleprompterka

W tym medialnym uniesieniu nad wizją zwycięstwa przyszłej pani prezydent Czytelnik być może dostrzegł coś osobliwego. Dużo mówi się o jej karierze zawodowej, natomiast nikt nie omawia jej dorobku wiceprezydenckiego. No, może poza naszym Ministrem Spraw Zagranicznych Radosławem Sikorskim, który pochwalił jej niecodzienną zdolność odczytywania tekstu z telepromptera, np. we wpisie nawiązującym do jej wystąpienia w czasie Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium z 18 lutego 2023 r.

Sęk w tym, że nasz błyskotliwy minister zachwala Harris teleprompterową. Musiał chyba dostać amnezji obronnej w momencie, gdy Harris zaczęła udzielać odpowiedzi z głowy, tak traumatyczne było te kilkanaście minut po przemowie. Delikatnie rzecz ujmując, Harris często daje do zrozumienia, że jej wiedza w danym temacie jest szczątkowa. Zwykle w takich sytuacjach wykorzystuje ona informacje generalnie podawane do wiadomości w połączeniu z serią ładnie brzmiących słów, żeby przykryć swoją niewiedzę.

Aby to zilustrować, przytoczona zostanie tutaj odpowiedź Harris na jedno z trzech pytań. Mianowicie ambasador Christoph Heusgen zadał Harris pytanie dotyczące możliwych spięć transatlantyckich, jakie mogą wyniknąć z powodu wprowadzenia odrębnych rozwiązań dot. przeciwdziałania zmianom klimatu (chodzi tu o amerykańską ustawę Inflation Reduction Act oraz europejski mechanizm CBAM). Poniżej jej odpowiedź na to pytanie:

Bardzo się cieszę, że postanowiłeś wywołać ten temat. Pozwól, że zacznę od ducha i zamiaru kryjących się za ustawą Inflation Reduction Act.

Pod wodzą prezydenta Bidena jesteśmy dumni z tego, że Stany Zjednoczone zainwestowały historyczną kwotę w to, co musimy zrobić, żeby przyjąć naszą rolę odpowiedzialności w kryzysie klimatycznym. Przez to mam na myśli to, że ze wsparciem kongresu poświęciliśmy 370 miliardów na ten wysiłek.

Gdy myślę o wpływie na naszych przyjaciół, o połączeniach wzajemnych i współzależnościach, że tak to ujmę, między tym, co robimy w każdym z naszych – w dowolnym z naszych krajów i o wpływie na inne kraje, myślimy o tej inwestycji jako mającej globalny wpływ głównie na dwa sposoby.

Po pierwsze, Stany Zjednoczone – mówię to ze smutkiem – są jednym z największych emitentów na świecie. I musimy zredukować poziom naszych emisji nie tylko dla dobra naszego zdrowia i samopoczucia obywateli zamieszkujących nasze kraje, ale, jak wiemy, dotyka to ludzi na całym świecie. Dlatego to jest historyczna i bardzo znacząca inwestycja, aby rzeczywiście dokonać realnej zmiany na lepsze.

I jak wiesz, podobnie jak to zrobiło wielu z naszych europejskich przyjaciół i inne kraje na całym świecie, narzuciliśmy sobie surowe normy w oparciu o grafiki. Więc mamy to, czyli cel w postaci redukcji poziomu emisji.

Drugim tego elementem jest to: Cieszymy się bardzo na myśl o dokonywanej przez nas inwestycji napędzającej innowację. Wkraczamy w moment, gdy tworzymy nową gospodarkę, gospodarkę opartą o czystą energię. I jeśli pomyślisz o nasz jako o inwestorze, że tak to ujmę, w tworzeniu zachęt dla sektora prywatnego, dla naukowców i pracowników uczelni, żeby prowadzić prace badawczo-rozwojowe i dokonywać innowacji w obrębie gospodarki opartej o czystą energię. Ta inwestycja, której dokonujemy to zrobi i będzie miała wpływ na cały świat. Także w ten sposób o tym myślimy.

Ale odnosząc się do twojej uwagi, istnieją też problemy, które musimy rozwiązać i zrobić to w ramach ścisłej konsultacji z naszymi przyjaciółmi na całym świecie. Stworzyliśmy grupę zadaniową – grupę zadaniową Stany Zjednoczone-Unia Europejska – ściśle koordynującą i prowadzącą konsultacje wokół rozwiązania specyficznych uwag. Te rozmowy nadal się toczą.

Spotkałam się wczoraj z prezydentem Macronem i kanclerzem Scholzem. Sądzę, że widzimy tutaj postępy i ta praca będzie trwała.

Klasyczna Harris. Jak się nad tym zastanowić, to Harris w zasadzie nie odpowiedziała na zadane pytanie. Mówiła w kółko coś o konieczności współpracy w ramach walki z klimatem, użyła różnych pięknych sformułowań, przytoczyła kwotę i nawet powiedziała na koniec, że tymi spięciami zajmuje się grupa zadaniowa. Która? Tego się nie dowiedzieliśmy. Zresztą Czytelnik może sam to zweryfikować sprawdzając transkrypcję oraz oglądając nagranie udostępnione przez Biały Dom.

Nie jest to odosobniony przypadek. Często przytacza się jej wypowiedź dla programu Morning Hustle z 1 marca 2022, gdy poproszono ją o wytłumaczenie tego, jak konflikt na Ukrainie może wpłynąć na życie słuchaczy. Poniższy cytat mówi sam za siebie, ale warto wysłuchać całości, bo abstrahując od nader uproszczonego wyjaśnienia, Harris w zasadzie nie odpowiada na pytanie.

No więc, Ukraina to kraj w Europie. Istnieje obok innego kraju zwanego Rosją. Rosja jest większym krajem. Rosja jest potężnym krajem. Rosja postanowiła dokonać inwazji na mniejszy kraj zwany Ukrainą. No więc, zasadniczo rzecz ujmując, tak nie można robić, i jest to sprzeczne z naszymi [wartościami].

Czytelnik może sobie myśli, że są to wyłuskane wpadki. Każdemu zdarza się potknąć, a nie brakuje polityków mówiących głupie rzeczy. Dlatego przytoczymy wypowiedź z programu Today w stacji NBC z 2 marca 2022 r. Harris została zapytana o to, czy administracja Bidena myśli o narzuceniu sankcji ekonomicznych na Rosję w formie zaprzestania importu ropy i gazu. Oto jej odpowiedź:

Jak już wiesz, w tej kwestii podziwiamy np. Niemcy, w zakresie tego, co zrobiły w odniesieniu do Nordstream 2, w odniesieniu do tego, co my musimy zrobić w naszym kraju, w odniesieniu do tego, co my musimy zrobić ogólnie. Tak jak powiedział prezydent, dokonaliśmy ponownej oceny dotyczącej tego, co robimy z rezerwą strategiczną ropy naftowej tutaj w Stanach Zjednoczonych, aby mieć pewność, że nie będzie to miało wpływu… aby ograniczyć do minimum wpływ na amerykańskiego konsumenta. Ale podejdźmy do tego krok po kroku, rozumiejąc to, że obecnie w kwestii energii nasi sojusznicy wykazali twardą i zjednoczoną postawę, w sposób nieprzewidziany przez komentatorów politycznych, aby mieć pewność, że jesteśmy zjednoczeni w naszym podejściu do tej kwestii.

Niewiele trzeba, żeby wydobyć prawdziwe oblicze Harris. Wystarczy zadać jej pytanie.

Nieskrępowana tym, co było

Wielu żyjących w demokratycznych obłokach komentatorów rozpływa się w zachwycie nad Harris teleprompterową, zupełnie nie dopuszczając do świadomości istnienia Harris wyzwolonej. Jeśli już pojawia się jakiś zarzut pod jej adresem – szaleńczy śmiech, infantylne spostrzeżenia, zaniedbywanie obowiązków – te zarzuty są minimalizowane w ten sposób, że płyną one z obozu Trumpa.

Problem w tym, że te wszystkie zarzuty są podparte nagraniami. Istnieje kompilacja sytuacji, gdy Harris wybucha śmiechem w nieodpowiednich momentach. Istnieje seria nagrań zawierających jej największe mądrości pt. „Veep Thoughts with Kamala Harris”. Istnieje nawet kompilacja jej ulubionego cytatu „Imagine what can be, unburdened by what has been” – myśli tak ponadczasowej, że wtrąca ją przy każdej nadarzającej się okazji. Poza tym media same kiedyś krytykowały Harris za to, że ignorowała sytuację na południowej granicy – i wszystko uchwycono na kamerze. W tej ostatniej kwestii polecam swój artykuł „Priorytety Kamali Harris”.

Poza tym Harris niegdyś budziła rozczarowanie nawet wśród najbardziej zatwardziałych obrońców Joe Bidena. Tomasz Lis został przyłapany przez Internautów na krytykowaniu Harris jeszcze na kilka tygodni przed rezygnacją Bidena, twierdząc że jest „słabą wiceprezydentką i nie byłaby lepszą kandydatką”. Gdy nastąpiło ostre przestawienie wajchy, sytuacja uległa zmianie. Tomasz Lis teraz nazywa ją „kompetentną młodą kobietą”, która ma realną szansę w starciu z pomarańczowym ucieleśnieniem zła.

Ta negacja rzeczywistości nie udziela się innym osobom. Demokrata Chuck Schumer próbował wywołać w czasie konferencji burzę oklasków, a wypadł gorzej niż Jeb Bush. Zaproszona do programu Symone Sanders, była czołowa pracownica Kamali Harris, nie miała o niej zbyt pochlebnego zdania. MSNBC zapytało grupę fokusową kobiet z Wisconsin o ich zdanie na temat Harris; nie były wobec Harris spolegliwe. Nawet Barack Obama nie był przekonany, że Harris będzie w stanie pokonać Trumpa, choć w końcu udzielił jej poparcia.

Harris ma bagaż polityczny. Ciąży jej tak bardzo, że usłużne media zaczęły go bezczelnie odcinać – nadaremnie. Przykładem tego jest choćby udawanie, że Harris nigdy nie była odpowiedzialna za zajęcie się problemami na południowej granicy. Serwis Axios wręcz zaczął prostować przypisywane Harris sformułowanie „Border czar” (opisowo: czołowa osoba ds. sytuacji na granicy), choć Axios samo wielokrotnie tak właśnie nazywało Harris. Zresztą nie tylko Axios. Wszyscy ją tak nazywali. W 2024 r. uchwalono nawet ustawę, w której wyraźnie w preambule jest napisane, że 21 marca 2021 r. Harris nadano tytuł „Border czar”. Nawet zaczęto rozdawać Demokratom specjalne kartki instruujące ich m.in. o tym, żeby nie nazywać Harris „Border czar”; Peter Doocy z Fox News zapytał o to Karin Jean-Pierre, Rzeczniczkę Prasową Białego Domu, która od razu przeskoczyła do krytykowania Republikanów. Tutaj można zobaczyć krótką kompilację wypowiedzi medialnych przed i po.

Jest to pokłosie tego, że od początku próbowano wypromować Harris na kompetentnego lidera. Odbierała telefony od przywódców, m.in. od prezydenta Francji. Wyznaczono jej ważną misję ograniczenia napływu migrantów do Ameryki oraz zajęcie się fundamentalnymi przyczynami migracji, o czym była mowa wcześniej. Gdy to jej nie wychodziło, wysłano ją w misję dyplomatyczną, też zakończoną niepowodzeniem (o tym też była mowa wcześniej w artykule „Priorytety”). W zasadzie za co Harris się nie wzięła, to nieszczególnie dobrze jej to wychodziło. Oprócz przemów z telepromptera.

Teraz gdy Harris jest na świeczniku Republikanie nie pozostawią na niej suchej nitki. Nie będzie to szczególnie trudne, bo jest w czym przebierać.

Słowo końcowe

Pogłębiająca się ślepota względem ostatnich kilku lat zdaje się ogarniać każdy aspekt otaczającej nas rzeczywistości. Niedawno Boris Johnson z nieskrywaną radością zaczął upatrywać w prezydenturze Donalda Trumpa możliwość pokojowego zakończenia wojny. Główne portale informacyjne z dnia na dzień pozdejmowały flagi ukraińskie. Peany ku czci oszałamiającej kadencji Joe Bidena uwzględniają m.in. to, jak pomógł Stanom Zjednoczonym wyjść z pandemii.

Ten ostatni aspekt jest szczególnie dojmujący. W miarę upływu czasu scena medialno-polityczna, zwłaszcza ta polska, coraz bardziej spłyca ten tragikomiczny w historii ludzkości okres. Tragiczny z powodu niezliczonych nieszczęść, jakie nas dotknęły. Komiczny… Może najlepiej wyjaśni to wpis o sytuacji w Austrii z listopada 2021 r.

Zbliżają się kolejne wybory prezydenckie w USA. W Polsce straszy się widmem nowej fali koronawirusa, tym razem składającej się z najnowszych wariantów Omikrona. Minister Zdrowia Izabela Leszczyna już zapowiedziała zamówienie szczepionek na nowe warianty; szczepionek, które nie dojdą w porę, bo wirus znowu zmutuje.

Zupełnie jakbyśmy mieli powtórkę z roku 2020.

To dobrze, bo scena medialno-polityczna najchętniej w ogóle nie wracałaby do tego burzliwego okresu. A tak będzie zmuszona do konfrontacji z własnymi decyzjami, eksponując przy tym swoje prawdziwe oblicze. Im większa jest medialna ślepota względem wydarzeń z ostatnich lat, tym łatwiej jest nakreślić kontury bestii żerującej na naszym dobrobycie. Szczytem nieodpowiedzialności byłoby nie wykorzystać nadarzającej się okazji.

***

A skoro mowa o wykorzystaniu okazji, może teraz któryś dziennikarz zapyta Kamalę Harris o to, co właściwie robiła w dniu ataku na Kapitol. Jeśli Czytelnik nie wie dlaczego to jest ważne, powinien zapoznać się z następującym krótkim filmem przygotowanym przez Steve’a Bakera (z napisami polskimi).

Tomasz Błaut – autor książki "Media nienawiści: anatomia psychozy anty-Trumpowej", założyciel strony AmerykaForum.pl

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...