Szczery wywiad Babiarza. "Sympatie Lennona dotyczyły komunizmu"
W czwartek komentator Przemysław Babiarz został "odwieszony" i przywrócono go do komentowania Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. "Dziś w Warszawie odbyło się spotkanie dyrektora generalnego Telewizji Polskiej Tomasza Syguta oraz dyrektora TVP Sport Jakuba Kwiatkowskiego z Przemysławem Babiarzem. W wyniku przeprowadzonych rozmów, na wniosek dyrektora TVP Sport, Tomasz Sygut cofnął zawieszenie komentatora w relacjonowaniu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Strony wspólnie ustaliły, że fundamentalną regułą obiektywizmu i etyki dziennikarskiej jest oddzielenie informacji od subiektywnego komentarza. Obowiązuje to każdego reportera, prezentera czy komentatora" – podało biuro komunikacji korporacyjnej TVP w komunikacie przekazanym portalowi Wirtualne Media.
W wywiadzie udzielonym "Faktowi" – już po informacji o "odwieszeniu" – komentator zapewnił, że stoi na stanowisku, iż jego komentarz do piosenki "Imagine" nie naruszył zasad bezstronności dziennikarskiej. "Opierał się na słowach samego Johna Lennona, który przyznawał się do inspiracji manifestem komunistycznym Karola Marksa. Ba, przyznawał się też do pewnej taktyki. Jak stwierdził sam John Lennon, ktoś, kto chce głosić tę ideę, musi decydować się na formę 'polukrowaną'. Tylko w takiej formie jego piosenki mogły być puszczane w stacjach radiowych. Proszę pamiętać, że mówimy tu o rzeczywistości początku lat 70." – zaznacza dziennikarz.
"John Lennon był na pewno wybitnym muzykiem i tej wybitności w żaden sposób mu nie odbieram. Ale jak wielu wybitnych artystów, on także miał swoje sympatie polityczne. Tak się składa, że te sympatie wyrażone expressis verbis w jego wypowiedziach dotyczyły komunizmu. Oczywiście nie był członkiem żadnej partii komunistycznej, co sam podkreślał, chociaż takowe działały w państwach zachodnich" – przypomniał Babiarz.
Ogromne wsparcie
Komentator przekazał, że w czasie, gdy odsunięto go od komentowania Igrzysk w Paryżu, otrzymał wiele wsparcia. "Dostałem bardzo dużą liczbę SMS-ów wspierających mnie. I to były SMS-y od osób, które przygodnie tylko spotkałem. I od osób znajomych, i od moich przyjaciół. Wreszcie od mojej rodziny, która bardzo, bardzo mnie wspiera. Przede wszystkim od mojej żony, ale także syna, córki, siostry, mamy. Choć przepraszam, przesadziłem, mama nie wysyła mi SMS-ów. Z mamą po prostu rozmawiam, codziennie. Natomiast faktycznie bardzo szerokie spektrum osób podtrzymywało mnie na duchu. I to bardzo. Nie spodziewałem się, że aż tak wielu ludzi udzieli mi wsparcia" – wskazał dziennikarz.
"To było trudne, ale sam fakt, że zostałem zawieszony, a nikt nie kupował mi natychmiast biletu powrotnego do Polski, dawał mi nadzieję, że może ten stan się zmieni. Po drugie, cały czas byłem z kolegami, którzy mnie zastępowali, a szczególnie z Szymonem Borczuchem, którego szalenie cenię. Za jego lojalność i wielką rzetelność przygotowywania się do transmisji. Byłem z nimi, przychodziłem też na sesje pływackie. Ale przyznaję, że było to dla mnie nowe doświadczenie. Przykre, ale nie traumatyczne. Wiedziałem, że robota dla widzów, dla kibiców jest zrobiona i to bardzo rzetelnie. Byłem więc spokojny. Ale nie ukrywam, że było mi troszkę przykro" – wyznał. Przemysław Babiarz zapewnił, że przygotowując się do komentowania zmagań sportowców, zawsze solidnie się przygotowuje, gromadząc fakty i całą bazę wiedzy.