"Oglądajcie się za siebie". Miedwiediew grozi uwolnionym więźniom
W stolicy Turcji, Ankarze, odbyła się w czwartek największa od czasów zimnej wojny wymiana więźniów między Rosją, Białorusią i krajami Zachodu. Operacja objęła 24 osoby z więzień w siedmiu krajach, w tym w Polsce, oraz dwoje dzieci. Do wymiany tej odniósł się za pośrednictwem mediów społecznościowych były prezydent Rosji, obecnie wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew. Skierował on ostrzeżenie, a nawet groźbę do uwolnionych więźniów.
Dmitrij Miedwiediew o wymianie więźniów z Zachodem. "Bardzo trudna gra szachów"
Miedwiediew porównał całą akcję związaną z wymianą więźniów do bardzo trudnej partii szachów. "Trzeba było upierać się przy swoich celach, jednocześnie nie doprowadzając do impasu" – podkreślił na Telegramie. Aby oddać sprawiedliwość "zachodnim przyjaciołom" polityk przyznał, że wykazali się oni w pewnym momencie zarówno należytym pragmatyzmem, jak i skłonnością do rozsądnych kompromisów. "Było ciężko, ale mimo tego wszystkiego wydarzyło się i, powiedzmy szczerze, na naszą korzyść, o czym trąbiły już zachodnie media i politycy wszelkiej maści" – napisał.
W swoim wpisie były prezydent Rosji skoncentrował się jednak na tych, którzy zostali wymienieni. "Kogo sprowadził nasz kraj z powrotem? Są to ludzie, którzy z oddaniem pracowali dla Ojczyzny, wchodząc w skład służb specjalnych lub w ten czy inny sposób przyczyniając się do interesów Rosji. Była to praca zagrożona życiem, na rzecz dobrobytu naszego kraju" – stwierdził. Określając te osoby jako patriotów, Miedwiediew powtórzył słowa Władimira Putina, w myśl których należą im się odznaczenia państwowe.
Miedwiediew o zdrajcach Rosji. "Niech spłoną w piekle!"
Dalej Miedwiediew skierował uwagę odbiorców na tych, których Federacja Rosyjska wydała w zamian. "Niektórzy z nich to obcokrajowcy, którzy popełnili przestępstwo, a niektórzy z nich zostali skazani za szpiegostwo. W przypadku tych drugich wszystko jest jasne, to ta sama praca, ale wręcz przeciwnie, w interesie ich krajów. Ale druga część to obywatele Rosji, którzy postawili sobie za cel zniszczenie własnego kraju" – wskazał.
Tych ostatnich polityk wprost określił jako zdrajców, którzy stanowią egzystencjalne zagrożenie dla istnienia dzisiejszej Rosji. "Są sługami naszych wrogów. Dlatego zagraniczni przywódcy chętnie je przyjmują, wiedząc, że są prawdziwą, jak mówią, ab origine, nadzieją na upadek Rosji. No cóż... Niech dalej dławią się szczekaniem, marząc o rozerwaniu ciała naszego kraju i podporządkowaniu jego krwawych kawałków mocy swego Wielkiego Mistrza. Ale jednocześnie, jak już pisałem, niech nie zapominają o kruchości swojej egzystencji na tym świecie. Krótko mówiąc, niech się rozglądają. Ale ogólnie – niech spłoną w piekle!" – podsumował Dmitrij Miedwiediew.