"Takiej burzy nie było dawno". Koalicja wrze po słowach Pełczyńskiej-Nałęcz

Dodano:
Premier Donald Tusk (L), minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska (2P) oraz minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz Źródło: PAP / Paweł Supernak
Słowa minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz nt. wieku emerytalnego wywołały w koalicji rządzącej ogromną burzę.

Wiek emerytalny w Polsce wynosi obecnie 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. We wtorek minister funduszy i polityki regionalnej nie wykluczyła, że w przyszłości potrzebne będzie jego podniesienie. Temat rozwinęła w środę rano w Polsat News. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz wprost stwierdziła, że powinno się poważnie podejść do dyskusji na ten temat. To jednak nie wszystko, polityk podkreśliła, że Polacy powinni również pracować więcej. – Potrzebne są polityki, które stymulują dzietność. Rodzice muszą mieć pewność zostawienia dziecka pod dobrą opieką, gdy idą do pracy. I trzecia sprawa, to praca. Wszyscy muszą pracować najwięcej jak się da – mówiła.

Wypowiedzi minister wywołały falę komentarzy. Politycy PiS przekonują, że obecny rząd chce podwyższyć wiek emerytalny. "Nikt dzisiaj nie chce podnosić i nie podniesie wieku emerytalnego" – zapewnia szefowa MFiPR Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. "To nie zmienia faktu, że trzeba odpowiedzieć na wyzwania związane z kryzysem demograficznym. Nawet jeśli to trudny temat, którego niektórzy by woleli 'nie ruszać'. Bo jeśli dzisiaj nie zaczniemy działać, to jutro koszty spadną na przyszłych emerytów i młodsze pokolenia" – podkreśla Pełczyńska-Nałęcz.

Tego tematu nie wolno ruszać

Zapewnienia te nie zmieniły jednak faktu, że wypowiedź minister wywołała w koalicji rządzącej burzę. "W PO jest nawet nie tyle niepisana, co bardzo wyraźnie wygłoszona przez lidera zasada, że jeśli pada jakiekolwiek pytanie o wiek emerytalny, to odpowiedź zawsze musi brzmieć 'nie, nie będziemy niczego zmieniać'. Pani ministra, która należy do Polski 2050, albo nie usłyszała premiera, albo się zagalopowała, albo po prostu znowu okazało się, że do polityki trzeba mieć doświadczenie" – opisuje portal Onet.

"Od razu PiS rzuciło się do straszenia, że znowu Polacy będą zmuszani do pracy do śmierci, a politycy KO do odkręcania słów pani ministry. Zareagowali dosłownie wszyscy, łącznie z samą ministrą Pełczyńską — Nałęcz, która po dobie powiedziała, że wcale nie to miała na myśli" – czytamy.

Źródło: Onet.pl / X
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...