Sawicki rozbrajająco szczery: To nie mój problem. To problem Tuska
– To nie jest mój problem. To problem Donalda Tuska. To on spajał tę koalicję i jeśli chce te sprawy stawiać na ostrzu noża, a nie były one w umowie koalicyjnej, to jest jego odpowiedzialność, a nie moja. Nikomu nie składałem obietnic. Ani przed tymi, ani przed poprzednimi wyborami – powiedział Marek Sawicki na antenie TVP Info.
Polityk PSL podkreślił, że jego stanowisko nie odbiega od poglądów jego wyborców.
– Też do Sejmu nie jestem wrzucany przez kogoś, nie wiadomo kogo. Mam określoną grupę wyborców, w której funkcjonuję od ponad 30 lat. I z wyborów na wybory moje poparcie się nie zmniejsza. Mnie moi wyborcy znają, takiego akceptują – dodał.
Powrót do kompromisu aborcyjnego
Polityk dodał, że pewnym ukłonem w stronę środowisk liberalnych jest postulat powrotu do kompromisu aborcyjnego.
– Jeśli państwo mówicie, że jest powszechne poparcie dla liberalizacji aborcji, to jest proste rozwiązanie, pierwsze, które podajemy. Choć nie jest one zgodne z moim poczuciem wartości ochrony życia. Ale przywrócenie kompromisu aborcyjnego, który przez wiele lat obowiązywał, a które trybunał Julii Przyłębskiej zburzył – mówił.
Jego zdaniem, "jest to już jakiś krok" w kierunku, którego oczekują środowiska liberalno-lewicowe. – Można więc ten krok zrobić. Nigdy nie ośmieliłbym się napisać o kobietach, które przyszły na protest przed Sejm ostatnio w sprawie depenalizacji, jak napisała wiceszefowa „Faktu”, pani redaktor Toczek. Napisała, że „wściekłe kobiety wyszły na ulice”. No, ale te niewściekłe zostały w domu – dodał.
Hejt na ludowców
Przypomnijmy, że największą w ostatnim czasie awanturę w szeregach koalicji rządzącej wywołało odrzucenie przez Sejm nowelizacji Kodeksu karnego zakładającej depenalizację i dekryminalizację aborcji. Było to możliwe dzięki głosom Polskiego Stronnictwa Ludowego. Za swój sprzeciw wobec pomysłu Lewicy na ludowców wylała się fala krytyki ze strony polityków tej formacji i środowisk proaborcyjnych. Doszło nawet do tego, że w Poznaniu oblano czerwoną farbą drzwi do siedziby PSL. Punktem kulminacyjnym ataku na ludowców był zorganizowany przez feministki protest przed gmachem Sejmu. To tam wulgarne i ordynarne przemówienie wygłosiła Marta Lempart.