Szydło nie może tego darować Morawieckiemu. "Brudna walka"
W ostatnim czasie media informują o przygotowaniach Prawa i Sprawiedliwości do jesiennego kongresu, podczas którego ma dojść do sporych zmian we władzach partii. Najgłośniej wybrzmiewają spekulacje, w myśl których funkcję wiceprezesa miałaby stracić była premier, obecnie europosłanka Beata Szydło. Po kolejnych publikacjach na ten temat sama zainteresowana w ostrych słowach zwróciła się do swoich partyjnych kolegów. "Jeśli tak bardzo nie chcecie mnie w kierownictwie PiS, to powiedzcie to publicznie, a nie biegajcie anonimowo szeptać dziennikarzom. Odwagi, Panowie!" – zaapelowała.
Kulisy tarć w PiS. Wracają stare zadry
Doniesieniom o planach pozbawienia Szydło funkcji we władzach PiS stanowczo zaprzeczył jednak rzecznik partii Rafał Bochenek. Według najnowszych "Polityki", Jarosław Kaczyński najchętniej widziałby byłą premier poza partią. Sama Szydło, jak czytamy, nie zamierza kajać się na Nowogrodzkiej.
Co więcej, obecnie wracać mają też stare zadry. Była premier ma od lat mieć w pamięci historię dotyczącą odejścia jej syna z kapłaństwa, która zyskała duży rozgłos w mediach. Według Szydło, za całą wymierzoną w nią akcją stał jej następca na stanowisku premiera.
Szydło ma żal do Morawieckiego. "Użył jej syna do brudnej walki"
– Beata nie może darować Mateuszowi Morawieckiemu, że do brudnej walki przeciwko niej używał jej syna Tymoteusza – twierdzi jeden z rozmówców tygodnika.
Według jego wersji, Szydło ma być przekonana, że za wywlekaniem do mediów sprawy jej stoi właśnie otoczenie byłego premiera.
– Wiadomo, że Ziobro chciał pomóc Beacie, ale nie powinno to wyciekać do mediów. Ona uważa, że to robota Mateusza. To było w czasie kampanii parlamentarnej, w którą ona się angażowała, co ich irytowało. Wiedzieli, że bardzo to wszystko przeżywa, a uderzenie zaboli ją i osłabi w oczach Kaczyńskiego – powiedział cytowany przez gazetę polityk PiS.