Wielka Brytania: Nie dla kary śmierci i eutanazji, tak dla śmierci dwuletniego Alfiego Evansa
Chłopca odłączono od aparatury podtrzymującej go przy życiu w poniedziałek wieczorem. Lekarze oceniali, że chłopiec udusi się w ciągu kilku minut, że samodzielnie nie będzie w stanie oddychać, przełykać śliny. To było prawie dobę temu, a Alfie Evans, wciąż żyje, od prawie 24 godzin przytulany przez swoich rodziców, którzy patrzą jak 23-miesięczny chłopiec umiera z głodu.
Kto decyduje o życiu dziecka
Po rozmowach rodziców z lekarzami i nocy w szpitalu, rano personel zgodził się podać chłopcu wodę i tlen, ale nic ponadto. Chłopiec wbrew przewidywaniom lekarzy, jest więc w stanie samodzielnie żyć, ale lekarze nie zamierzają mu dalej pomagać i nie pozwalają na to rodzicom. „Bez względu na to co się stanie, on już udowodnił tym lekarzom, że nie mają racji” – mówił dzisiaj rano ojciec chłopca.
Sytuacja jest coraz bardziej groteskowa. Jak zwracają uwagę komentatorzy, w Wielkiej Brytanii zakazana jest kara śmierci i eutanazja, ale okazuje się, że państwo może doprowadzić do sytuacji, kiedy dziecko jest skazywane na śmierć, decyzją lekarzy i sądu. Sędzia Justice Hayden wydając kolejną i prawdopodobnie już ostatnią decyzję w sprawie Alfiego Evansa nazwał go „wojownikiem” i stwierdził, że "ostatni już rozdział w sprawie tego niezwykłego chłopca".
Innego zdania są jednak tysiące Brytyjczyków, którzy piszą petycję w sprawie chłopca i protestują pod szpitalem gdzie umiera Alfie Evans. W sprawie małego Brytyjczyka interweniował już papież, włoska minister obrony Roberta Pinotti udostępniła samolot wojskowy, aby przewieźć chłopca do kliniki w Rzymie. „Wypuścice go!” – apelują tysiące internatów, którzy nie rozumieją dlaczego brytyjski sąd nie zezwala na dalsze leczenie chłopca za granicą.
– W takich przypadkach lekarze kierują się nieuprawnionym osądem, dotyczącym tego czy życie danego pacjenta jest na tyle wartościowe by był sens je ratować, i przyznają sobie wyłączne prawo by o tym decydować. Kiedy uznają, że ze względu na prognozowaną „niską jakość” życia pacjenta, w jego „najlepszym interesie” nie jest podejmowanie dalszych starań, aby to życie podtrzymywać, mogą nawet mimo oporu rodziny, także w sytuacji kiedy życie chorego nie jest bezpośrednio zagrożone, a pacjent nie cierpi, podjąć decyzję w rzeczywistości o jego zabiciu – tłumaczyła niedawno w rozmowie z DoRzeczy.pl dr Karina Walinowicz z Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
Jak skończy się historia małego Alfiego Evansa dowiemy się prawdopodobnie w najbliższych godzinach.