• Autor:Ryszard Czarnecki

Czekanie na Godota, pardon, premiera

Dodano:
Flaga Francji, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pexels
W Belgii rządu nie było raz przez prawie dwa lata, drugi raz przez prawie półtora. Ku swojemu osłupieniu i francuskojęzyczni Walonowie i niderlandzkojęzyczni Flamandowie uświadomili sobie, że w zasadzie mogą swobodnie funkcjonować bez rządu!

Czy w ślady Królestwa Belgii pójdzie teraz Republika Francuska? Minie za chwilę dwa miesiące od czasu przedterminowych wyborów w tym drugim co do populacji i siły gospodarczej państwie Unii Europejskiej – tymczasem premiera ani widu ani słychu. Zegar tyka w tempie coraz szybszym, bo nowy rząd – którego jeszcze nie ma – ma ledwie cztery tygodnie na przedstawienie budżetu Republiki na przyszły rok. Kandydatów na premiera jest paru. Na razie prezydent Emmanuel Macron odrzucił propozycję powołanie na to stanowisko zgłoszonej przez radykalną lewicę (NFP – Nowy Front Ludowy, zwycięzca ostatnich wyborów) młodej, bo 37 letniej urzędniczki Lucie Castets.

Wiadomo, że własnego kandydata nie zgłoszą „centryści"- a tłumacząc na polski liberałowie z partii Macrona MoDem.
Oczywiste jest, że w Pałacu Elizejskim nikt nie bierze pod uwagę kandydatury jakiegokolwiek polityka prawicowego, choć niespodziewanie Macron przyjął na audiencji eksprezydenta Nicolasa Sarkozy. Przyjął także jago następcę, słabego prezydenta, ale świetnego mówcę Francoise Hollande'a, który po jednej kadencji pełnej skandali obyczajowych zrezygnował z kandydowania na kolejną, umożliwiając w ten sposób wejście na francuski Olimp polityczny swojemu byłemu ministrowi Emmanuelowi Macronowi.

Decyzja prezydenta Republiki dotycząca premiera nastąpi zapewne dosłownie w najbliższych godzinach. Tak zapowiadała „ marszałek” francuskiego sejmu Yael Braun Pivet oraz były premier, szef partii Macrona Francois Bayrou.
Po spotkaniu dwóch prezydentów czyli byłego: Holland’a i obecnego: Macrona wzrosły chyba szanse na stanowisko szefa rzędu dla umiarkowanego socjalisty Bernarda Cazeneuve’a. Był on już premierem właśnie za prezydentury Monsieura Hollande’a. jest niewątpliwie człowiekiem lewicy ale nie znosi – z wzajemnością – radykałów, skoro demonstracyjnie rzucił legitymacje partyjną Partii Socjalistycznej, gdy jego formacja zawarła przed dwoma laty sojusz z radykalną (i prorosyjską) lewicą, której liderem jest mój były kolega z europarlamentu Jean- Luc Melenchon.

Nowy premier będzie miał przede wszystkim jedno zadanie wyznaczone przez Pałac Elizejski: tak zmieniać, żeby nic nie zmienić…


Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...