Wspólny biesiada, a potem odmowa. Kulisy rozmów Kaczyński-Bańka

Dodano:
Witold Bańka, przewodniczący Światowej Agencji Antydopingowej Źródło: PAP / Andrzej Grygiel
Witold Bańka miał początkowo podejść do pomysłu kandydowania z ramienia PiS na prezydenta z ostrożnym optymizmem. Dlaczego więc odmówił?

"Gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński zaprosił Bańkę na spotkanie i osobiście złożył mu propozycję startu na prezydenta, nie spotkał się z entuzjastyczną reakcją. Bańka miał wiele wątpliwości. Ale ego zostało mile połechtane. Dlatego nie powiedział 'nie', prosząc o czas do namysłu i przedstawienie przez Kaczyńskiego szerszej koncepcji wyborczej" – twierdzą autorzy podcastu "Stan Wyjątkowy".

Wspólna biesiada

Kaczyński i Bańka mieli spędzić długie godziny przy dobrym jedzeniu i trunkach, a "prezes czarował". Prezes PiS miał być pewien, że Witold Bańka się zgodzi. "Dość powiedzieć, że zaczął w prawicowych mediach prezentować rysopis idealnego kandydata PiS, który – tak się składa – jak ulał pasował do Bańki" – czytamy. – Musi być młody, wysoki, okazały, przystojny. Wyborcy te wymogi wizerunkowe stawiają wysoko. Musi mieć rodzinę. Musi znać bardzo dobrze język angielski. Najlepiej jakby znał dwa języki. Mamy kandydatów, którzy są doskonali i w angielskim, i francuskim. Tak jak ten prawdopodobny przeciwnik w drugiej turze. Musi być obyty międzynarodowo. To powinien być człowiek, dla którego świat nie jest czymś obcym, który bywał na konferencjach, wykładach – tak mówił szef PiS w Radiu Maryja.

W zamyśle prezesa Bańka miał wystartować jako kandydat niezależny, ale z poparciem PiS. "Przyczyna takiego zabiegu jest prosta. Z jednej strony Kaczyński musi wyjść w wyborach poza elektorat PiS, a Bańka – którego większość wyborców nie kojarzy z poprzednią władzą – dobrze do tego pasował. Z drugiej – Bańka jest co prawda konserwatystą, ale w zachodnim, a nie pisowskim stylu. Nie zamierzał w kampanii ścigać LGBT, a wręcz mógłby poprzeć związki partnerskie. Nie chciał walczyć z Unią, bo uważa, że to głupia wojna" – przekonuje Onet.

Autorką pomysłu, aby Kaczyński osobiście spotkał z Bańką była eksmarszałek Sejmu Elżbieta Witek, która kieruje zespołem w partii mającym wyłonić kandydata na prezydenta.

"To był gwóźdź do trumny"

Dlaczego jednak ostatecznie były minister sportu odmówił? "Po pierwsze, nie do końca mu po drodze z coraz bardziej radykalnym Kaczyńskim. Po drugie, wiedział, że w przypadku wygranej będzie zmuszony otoczyć się ludźmi twardego PiS-u, bo nie ma własnego zaplecza politycznego. Po trzecie, obawiał się, że jeśli przegra, to Kaczyński zwali całą winę na niego, a prawicowe media nie zostawią na nim suchej nitki. A w dodatku nie był pewien, czy w razie zgody na start nie będzie musiał odejść z szefostwa WADA. W najbardziej niekorzystnym wariancie za rok o tej porze byłby byłym kandydatem PiS na prezydenta i byłym szefem WADA" – twierdzi Onet.

"Ostatecznym gwoździem do trumny był przeciek kandydatury Bańki do mediów. Bańka stwierdził, że skoro prezes nie potrafi utrzymać takich rzeczy w tajemnicy we własnej partii, to nie ma mowy o żadnej współpracy przy kampanii" – czytamy.

Źródło: Onet.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...