Czeka nas kompletny paraliż? Hołownia ogłosił bojkot Trybunału Konstytucyjnego
Ostatnie dni to wyraźne przyspieszenie koalicji rządzącej w kwestii "przywracania praworządności". Zaprezentowano pomysły na "uzdrowienie" sądownictwa, które obejmują zmian statusu sędziów powołanych przez KRS po 2017 r. Z kolei premier sugeruje, że należy spodziewać się ruchów, które będą niezgodne z prawem (niedawno Tusk wycofał swoją kontrasygnatę pod decyzją prezydenta ws. SN). Szef rządu stwierdził też, że dziś w Polsce mamy "demokrację walczącą".
We wtorek w Senacie odbyło się spotkanie z udziałem ekspertów i konstytucjonalistów, którego celem była dyskusja na temat wyjścia z "kryzysu konstytucyjnego". – Zastanawiałem się, czy powinniśmy w Sejmie obsadzać miejsca, które za chwilę zwolnią się w Trybunale Konstytucyjnym. I konkluzja jednogłośna wszystkich ekspertów, którzy brali udział we wczorajszym spotkaniu, jest taka, że nie powinniśmy – powiedział Szymon Hołownia przed rozpoczęciem pierwszego po wakacjach posiedzenia Sejmu.
Hołownia: Nie obsadzać miejsc w TK
– Musimy wziąć po uwagę, ten głos był jednoznaczny, bardzo wyraźny – nie obsadzać tych miejsc w Trybunale Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej – mówił Szymon Hołownia.
– Nawet jeśli jakimś cudem znaleźliby się chętni, żeby pracować z panią Julią Przyłębską w tym Trybunale Konstytucyjnym i być tam mniejszością – nie obsadzać, nie wchodzić do tego zatrutego źródła, zatrutej sadzawki, poczekać, aż będziemy mogli tę sprawę rozwiązać systemowo – podkreślił lider Polski 2050.
Na początku grudnia kończą się kadencje sędziów powołanych tam za czasów rządu PiS – Julii Przyłębskiej, Mariusza Muszyńskiego i Piotra Pszczółkowskiego. Zgodnie z ustawą zasadniczą, "Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat spośród osób wyróżniających się wiedzą prawniczą. Ponowny wybór do składu Trybunału jest niedopuszczalny".