Powódź na Węgrzech. Orban: Gdybyśmy czekali na pomoc Brukseli, bylibyśmy po szyję w wodzie
Wielka powódź dotyka nie tylko Polski, ale także Czech, Rumunii, Austrii, Słowacji oraz Węgier. O sytuacji w swoim kraju mówił podczas konferencji prasowej premier Viktor Orban.
– Jesteśmy w siódmym dniu ochrony. Dziś rano rzeka Lajta w mieście Mosonmagyarovar osiągnie swój kulminacyjny poziom. Prawdopodobnie będzie on najwyższy w jej historii. Także Dunaj osiągnie dziś szczytowy poziom wody. Jeśli spojrzymy na odległość pomiędzy dzisiejszą a wczorajszą lokalizacją kulminacyjnej fali, wynosi ona ok. 50 km. Obserwujemy Austrię i widzimy, że odpływ jest bardzo powolny – mówił premier Węgier.
– Stoimy więc w obliczu dwóch niebezpieczeństw: powstania najwyższego poziomu wody w korycie rzeki i powolnego odpływu tej wody. Nie możemy tracić czujności, nawet gdy najgorsze będzie za nami. Na szczęście w nadchodzącym tygodniu nie spodziewamy się opadów deszczu, więc nie wzmocni to fali powodziowej. Budapeszt jest chroniony, nie powinno być problemu nawet w najbardziej wrażliwych częściach miasta. W tej chwili najbardziej narażone są tereny znajdujące się w zakolu Dunaju. Wieś Kismaros była wczoraj w krytycznej sytuacji, ale czuję, że udało nam się ją przezwyciężyć – przekazał Orban.
KE pomaga zbyt wolno?
Węgierski premier odniósł się do słów Ursuli von der Leyen, która zaoferowała unijną pomoc dla krajów dotkniętych skutkami powodzi. W czwartek we Wrocławiu odbędzie się szczyt powodziowy z udziałem przewodniczącej Komisji Europejskiej oraz premierów Czech, Słowacji i kanclerza Austrii. Bruksela ogłosiła, że państwa dotknięte katastrofą mogą wnioskować o finansowanie odbudowy, działań ratunkowych czy pomocy dla ludności z unijnego Funduszu Solidarności. Zaliczka z tego tytułu może sięgać nawet 100 mln euro.
– Z całym szacunkiem, gdybyśmy czekali na pomoc Brukseli, bylibyśmy po szyję w wodzie – stwierdził Viktor Orban.
– Koszt wydatków obronnych jest uwzględniony w rocznym budżecie, więc nie stanowi dodatkowego obciążenia dla skarbu państwa. Inną sprawą są odszkodowania za szkody wyrządzone przez wodę. Musieliśmy przykładowo wypuścić Lajtę na teren prywatny i zrekompensujemy powstałe na skutek tego szkody. Poza tym zarobki pracowników zajmujących się tym problemem są bardzo niskie i musimy organizować ich pracę na wzór lekarzy i nauczycieli. Ale kiedy pojawia się problem, nie liczy się kieszeń, ale serce, nikt nie myśli teraz o pieniądzach – podsumował.