W dobę stracił niemal wszystko. Wiadomo, co powiedział Tuskowi
Michał Majewski ewakuował się z rodziną w ostatnim momencie przed nadejściem do Kłodzka fali powodziowej.
Pilot rajdowy wśród ofiar powodzi w Kłodzku. "Tyle zostało mi z dobytku życia"
"Znajomi przyjechali samochodem w sobotę około godziny 19.30, gdy woda wdzierała się już na ulicę. Zaledwie kilkadziesiąt minut później do jego domu nie było już można dotrzeć" – relacjonuje portal WP Sportowe Fakty.
Dom, który pilot rajdowy dzieli wraz z rodziną brata, przez dobę znajdował się pod wodą. Skala zniszczeń jest porażająca. – Z dobytku życia zostało mi tyle, ile udało się upchać na strychu i w samochodzie – przyznaje poszkodowany.
"To wszystko powiedziałem na spotkaniu z premierem"
We wtorek dotknięte powodzią miasto odwiedził Donald Tusk. W czasie wizyty szef rządu miał okazję zobaczyć też dom Majewskiego. Tam usłyszał od mężczyzny gorzkie słowa.
– Wobec żywiołu zostaliśmy zupełnie sami, miałem wrażenie, że o nas zapomniano. Tak naprawdę do soboty nie było w naszym mieście żadnego alarmu, ani pomocy ze strony samorządu czy służb. Ludzie sami organizowali pomoc sąsiedzką rozkładając worki z piaskiem, czy organizując wsparcie dla starszych ludzi. Nikt nie informował nas o zagrożeniu, korzystaliśmy jedynie z ogólnodostępnych prognoz pogody. Nie mogliśmy spodziewać się, że będzie aż tak źle – powiedział, cytowany przez portal Majewski. Podkreślił przy tym, że to wszystko powiedziałem na spotkaniu z premierem Tuskiem.
Mężczyzna przyznał, że jego słowa spotkały się ze zrozumieniem szefa rządu i po jego wizycie zarówno jego rodzina, jak i sąsiedzi otrzymali niezbędne wsparcie.