"Zaspokajanie apetytów Kremla". Ukraińcy wściekli na Sikorskiego
Ukraiński resort spraw zagranicznych podkreślił w wydanym oświadczeniu, że integralność terytorialna Ukrainy nigdy nie była i nie może być przedmiotem dyskusji bądź kompromisu.
MSZ Ukrainy reaguje na słowa Sikorskiego: Krym to Ukraina. Kropka
"Krym to Ukraina. Kropka. Nasze Siły Obronne, partnerzy, Karta Narodów Zjednoczonych i prawo międzynarodowe są po stronie Ukrainy. Krym jest środkiem ciężkości europejskiej architektury bezpieczeństwa. Jego pełne przywrócenie jest możliwe dopiero po całkowitej deokupacji całego terytorium Ukrainy, w tym ukraińskiego półwyspu” – czytamy w oświadczeniu.
MSZ Ukrainy wyraziło oczekiwanie dalszego silnego wsparcia ze strony swoich partnerów, aby zmusić Rosję do wycofania swoich wojsk i broni z całego terytorium tego kraju, przywrócenia jego integralności terytorialnej, a także do postawienia Rosji przed wymiarem sprawiedliwości za jej agresję i wszelkie przestępstwa.
"Wszystkie wysiłki powinny mieć na celu jak najszybsze osiągnięcie tych celów, a nie zaspokajanie apetytów Kremla w taki czy inny sposób kosztem interesów Ukrainy i prawa międzynarodowego" – podkreślono.
Choć nigdzie w oświadczeniu nie pada nazwisko Sikorski, to ma ono być reakcją właśnie na słowa szefa polskiej dyplomacji. Takie przekonanie wyrażają ukraińskie media. "MSZ odpowiada Sikorskiemu w sprawie niedopuszczalności kompromisów w sprawie statusu Krymu" – napisał portal Ukraińska Prawda.
Propozycja Sikorskiego ws. Krymu
Radosław Sikorski w ostatnim czasie uczestniczył w konferencji Jałtańskiej Strategii Europejskiej w Kijowie. Według ukraińskich mediów, w trakcie jednej z dyskusji zaproponował rozwiązanie dotyczące okupowanego przez Rosję Krymu.
– Krym jest ważny symbolicznie dla Rosji, zwłaszcza dla Putina, ale dla Ukrainy ma znaczenie strategiczne. Nie wyobrażam sobie, jak można osiągnąć pokój bez demilitaryzacji Krymu – miał powiedzieć Sikorski w poniedziałek w Kijowie.
Według ukraińskich mediów szef polskiej dyplomacji zaproponował objęcie okupowanego przez Rosję półwyspu mandatem ONZ z misją przygotowania "uczciwego referendum", ale po sprawdzeniu, "kim są legalni mieszkańcy". – I moglibyśmy to odłożyć o 20 lat – dodawał.