"Zemsta jednego z policjantów?". Nowe fakty ws. śmierci Igora Stachowiaka
Do sytuacji doszło w 2013 roku. Jak podaje "Fakt" powołując się na znajomego Igora Stachowiaka, w nocy z 13 na 14 czerwca czerwca obaj mężczyźni wracając z imprezy, odwiedzili stację benzynową przy Grabiszyńskiej i Hallera we Wrocławiu. Stachowiak wszedł za ladę i nie chciał wyjść. Obsługa stacji wezwała ochronę oraz policję. Mężczyzna został zabrany na komisariat, gdzie miał zostać dotkliwie pobity przez Adama W., który brał udział w znęcaniu się nad Stachowiakiem 3 lata później oraz drugiego policjanta.
Sprawą zajęła się prokuratura, a Adamowi W. groziło wyrzucenie ze służby. – Policjant raził mnie prądem. Miał latarkę w której był paralizator. (...) Jeden z nich, większy bił mnie książką w twarz i kopał mnie w tors – takie zeznania miał złożyć wówczas Stachowiak. Jego znajomy nie został przesłuchany. Wersję Stachowiaka miała potwierdzać obdukcja, ale według "Faktu" w aktach sprawy brakuje tego właśnie dokumentu. Ostatecznie Adama W. nie spotkały po tamtym zajściu żadne konsekwencje. Sprawa została umorzona.
"Fakt" sugeruje, że śmierć Igora Stachowiaka w 2016 r. ma powiązania ze zdarzeniami z roku 2013. Pytaniem pozostaje, czy Adam W. próbował w ten sposób zemścić się na mężczyźnie.