Rząd stawia Ukrainie twardy warunek. "To absolutnie nie spełnia naszych oczekiwań"
Na początku października ukraiński Instytut Pamięci Narodowej (UINP) opublikował komunikat, w którym poinformował, że w tym roku zaczęły napływać do niego zapytania od obywateli Polski dotyczące możliwości poszukiwania i ekshumacji szczątków członków ich rodzin.
Ekshumacje ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Przełomowy krok ukraińskiego IPN?
"Otrzymano wniosek w sprawie przeprowadzenia takich prac na terenie obwodu rówieńskiego" – napisano w komunikacie UINP. Podano, że "po rozpatrzeniu wniosku UINP zamierza uwzględnić prace poszukiwawcze na terenie obwodu rówieńskiego w planie pracy i działań na rok 2025".
Karolina Romanowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Pojednanie Polsko-Ukraińskie, pisała wówczas o "monumentalnym kroku" ze strony Kijowa.
"Ukraina zgodziła się rozpocząć poszukiwania i ekshumację szczątków mojej rodziny – ofiar ludobójstwa Ukraińskiej Armii Powstańczej na polskiej ludności cywilnej na Wołyniu. To monumentalny krok, nie tylko dla mojej rodziny, ale dla wszystkich polskich rodzin, które czekały na ten moment. Jest to znak nadziei, pojednania i szansa na godne upamiętnienie tych, którzy zginęli. Polska czekała na to bardzo długo, a to kluczowy krok w kierunku zagojenia głębokich ran naszej wspólnej historii. Razem możemy iść naprzód z szacunkiem i jedności" – pisała na platformie X Romanowska.
Władysław Kosiniak-Kamysz: To nie spełnia naszych oczekiwań
W ocenie Władysława Kosiniaka-Kamysza taka zapowiedź to jednak za mało. Minister obrony narodowej odniósł się do sprawy w rozmowie z serwisem Interia. Z jego ust padły stanowcze słowa.
– Kiedy słyszę, że rodziny mogą dostawać zgody na ekshumacje, to absolutnie nie spełnia to naszych oczekiwań. To ma być relacja państwo-państwo z zaangażowaniem instytucji państwowych po obu stronach – podkreślił.
Szef MON zwrócił uwagę, że ekshumacje odbywają się na zasadzie bilateralnej między państwami. – Nie zgodzimy się na sytuację, w której to rodziny będą dochodzić ekshumacji swoich bliskich, bo część rodzin jest, a części już nie ma, bo wymordowano wszystkich. Upamiętnienie należy się zaś każdemu – oświadczył Władysław Kosiniak-Kamysz.