Podejrzany o zabójstwo uciekł, bo mundurowi spali. Grozi im do 3 lat więzienia
Jak podało radio RMF FM, błąd mundurowych miała potwierdzić zamojska prokuratura badająca sprawę ucieczki mężczyzny ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy w Lubelskiem.
Bartłomiej B. jest podejrzany o zbrodnię, do której doszło we wsi Zagumnie pod Biłgorajem. 34–latek miał zaatakować siekierą swojego brata, który zginął na miejscu, a także ojca. Mężczyzna zmarł po kilku tygodniach w szpitalu. Prokuratura postawiła Bartłomiejowi B. zarzut zabójstwa brata i usiłowania zabójstwa ojca, ale ostatecznie – w obliczu śmierci – zmieniła drugi z zarzutów na zabójstwo. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do zakładu karnego w Zamościu. Tam podjął jednak próbę samobójczą. Właśnie dlatego Bartłomiej B. został przewieziony do szpitala psychiatrycznego w Radecznicy. To z tej placówki zbiegł mężczyzna.
Podejrzany przez 10 dni ukrywał się przed policją. Ostatecznie został zatrzymany w okolicach Rzeszowa.
Co grozi mundurowym?
Teraz w zamojskiej prokuraturze toczy się śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy Służby Więziennej, których zadaniem było pilnowanie podejrzanego w szpitalu. Mundurowym może grozić do trzech lat więzienia.
Choć śledztwo w tej sprawie jeszcze trwa, a na razie nikt nie usłyszał zarzutów zarzutów, to już wiadomo, że doszło do ciężkich zaniedbań.
Dowodem na to, że funkcjonariusze Służby Więziennej po prostu zasnęli mają być zapisy monitoringu, które zabezpieczyła prokuratura. Jak z nich wynika, od ucieczki Bartłomieja B. w nocy do zgłoszenia tego faktu policji minęło kilka godzin. Komenda Miejska Policji w Zamościu informowała, że zgłoszenie w tej sprawie dostała dopiero po godz. 7:00.
Ucieczka podejrzanego ma reperkusje służbowe. Ze stanowiska został odwołany dyrektor Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Lublinie.