Kiedy PiS ogłosi kandydata na prezydenta? "Odłożenie decyzji o 2-3 tygodnie"
Nie ustaje zamieszanie wokół kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. Niedawno media obiegła informacja, że może on zostać wyłoniony w prawyborach. Z tego rozwiązania partia Jarosława Kaczyńskiego ostatecznie zrezygnowała, o czym poinformował w piątek rzecznik prasowy PiS Rafał Bochenek.
Tym, co dotychczas zdawało się być pewne był czas, kiedy kandydat miał być zaprezentowany. Miało to nastąpić 11 listopada. Okazuje się, że scenariusz ten również stanął pod znakiem zapytania. "Coraz więcej osób z kierownictwa partii przekonuje Jarosława Kaczyńskiego, by z prezentacją kandydata na prezydenta poczekać nawet do grudnia" – podała w niedzielę Interia. Z ustaleń portalu wynika, że ugrupowanie zleciło nowe badania, tym razem jakościowe, i czeka na ich wyniki.
Morawiecki o kandydacie PiS na prezydenta
– Zrezygnowaliśmy z procesu prawyborów. Dlatego zdecydowaliśmy się na odłożenie decyzji o kolejne 2-3 tygodnie (...). Zleciliśmy dodatkowe badania. To jest kolejna seria badań kandydatów. Wydaje się, że naprawdę każdy z nich może powalczyć o prezydenturę – powiedział wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.
– Chcemy wybrać tego naj, najlepszego, po to, żeby w maju nie było niemiłych niespodzianek. To znaczy, żeby, krótko mówiąc, nasz oponent nie wygrał tych wyborów prezydenckich, bo wtedy już ten system Tuska zostanie domknięty – stwierdził były premier.
Wstrzymano projekt "Czarnek 2025"
Według doniesień medialnych, Przemysław Czarnek był o krok od nominacji prezydenckiej. Jednak w czwartek zapadła nagła decyzja ścisłego kierownictwa PiS o wstrzymaniu planu "Czarnek 2025". Perspektywa uzyskania nominacji przez byłego ministra edukacji oddaliła się.
Na posiedzeniu ścisłego kierownictwa PiS pojawiły się głosy, że Czarnek nie będzie najlepszym kandydatem. W krytyce byłego ministra edukacji miał przodować europoseł Joachim Brudziński. "Wedle naszych informacji jego argumentacja była taka, że Czarnek przez ostatnich parę lat przesadzał z napastliwym atakowaniem osób LGBT, a jego język przysporzył mu społecznej nieufności" – napisał "Newsweek".