Nowy szef Instytutu Pileckiego: Będzie istnieć. Likwidacja byłaby za droga
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska powołała prof. Krzysztofa Ruchniewicza na stanowisko dyrektora Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego. Poprzedni minister kultury, Bartłomiej Sienkiewicz, odwołał poprzednie kierownictwo instytucji.
Pięcioletnia kadencja rozpocznie się 5 listopada. Prof. Ruchniewicz jako historyk jest związany z Uniwersytetem Wrocławskim. W dotychczasowej pracy zajmował się wiekiem XX. Przez 20 lat kierował Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta. Od połowy czerwca 2024 r. pełni funkcję pełnomocnika Ministra Spraw Zagranicznych ds. polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej.
Zaskakujące stwierdzenia Ruchniewicza
W jednym z pierwszych wywiadów po powołaniu Ruchniewicz stwierdził, że działalność Instytutu zna przede wszystkim z doniesień prasowych. "Najpierw muszę lepiej go poznać, czemu chcę poświęcić najbliższe tygodnie. Informacje, które mam w tej chwili, podobnie jak twoje, pochodzą w większości z mediów, które śledziłem. Natomiast wydaje mi się, że jest sporo ciekawych rzeczy, które można zrealizować nie tylko dzięki środkom, którymi dysponuje Instytut Pileckiego, ale i jego ciekawej infrastrukturze. To jest bowiem nie tylko siedziba w Warszawie i oddziały w Polsce, ale także trzy filie za granicą – w Berlinie, Nowym Jorku i Rapperswilu, które stwarzają całkiem nowe możliwości rozwoju" – powiedział Deutsche Welle.
Historyk zaznacza, że to nie od niego zależy, czy Instytut Pileckiego będzie istnieć czy nie (w kontekście zarzutów, że powiela działalność IPN). "To nie była moja decyzja, czy Instytut Pileckiego ma istnieć, czy też nie. Zapadła decyzja polityczna, że istnieć będzie, ale wymaga znaczącej reformy. W przyszłości ma zwracać większą uwagę na kwestie naukowe. Docelowo chciałbym, żeby tak jak inne instytuty badawcze także podlegał ewaluacji, bo działa według ustawy z 2010 roku o instytutach badawczych. Być może uda się też stworzyć w jego w ramach szkołę doktorską. Bardzo by mi na tym zależało" – wskazuje.
"Kluczową kwestią jest dla mnie zaproponowanie spójnego programu badawczego. Tak by można było powiedzieć, że Instytut Pileckiego zajmuje się takimi i takimi sprawami, i że w tym a tym się specjalizuje. Program, który zaproponowałem Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego będę chciał przedyskutować z pracownikami i zachęcić ich do jego realizacji. Być może w przyszłości będzie konieczna na przykład nowelizacja ustawy o Instytucie Pileckiego. Niezależnie od tego bardzo dokładnie przyglądam się temu, co robią inne instytucje" – mówi prof. Krzysztof Ruchniewicz.
Pytany o przyszłość filii w Berlinie, prof. Ruchniewicz odparł: "Także i w tym wypadku zachowam ostrożność, bo i tu moja wiedza opiera się przede wszystkim na przekazach medialnych. Chciałbym więc najpierw zapoznać się z dokumentacją, porozmawiać z pracownikami, zapytać, jakie mają plany, jeżeli chodzi o rozwój tej filii Instytutu".
Politycy PiS przypominają wypowiedzi prof. Ruchniewicza
Powołanie prof. Ruchniewicza na to stanowisko spotkało się z głosami krytyki. Politycy opozycji przypominają kontrowersyjne wypowiedzi nowego dyrektora Instytutu Pileckiego.
Paweł Jabłoński stwierdził, że prof. Ruchniewicz w przeszłości postulował, aby wycenić wartość mienia niemieckiego przejętego przez Polskę po II wojnie światowej. "W nagrodę został szefem Instytutu" – stwierdził. "Nie chciał wziąć Instytutu Pileckiego R.Kostro, to go wyrzucili z MHP i powołali na dyr. Pileckiego kolejnego "specjalistę od współpracy z Niemcami", który ostatnio, gdy został pełnomocnikiem Sikorskiego natychmiast zapewniał Niemców, że Polsce nie należą się żadne odszkodowania" – napisał były minister kultury prof. Piotr Gliński.
"Z tym człowiekiem na czele Instytut Pileckiego kala imię swojego patrona. Niech już sobie Niemcy zmienią nazwę tej instytucji na Instytut Stauffenberga. Będzie lepiej pasować. Oczywiście się to nie stanie, bo chcą nam odebrać nawet naszego bohatera..." – ocenia z kolei były wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.