Złe wieści dla Ukrainy. Eksperci nie mają złudzeń
Od 1 września Kijów niemal każdej nocy jest atakowany przez rosyjskie drony. Syreny budzą mieszkańców w nocy, zmuszając ich do szukania schronienia lub ukrywania się w łazienkach. Tylko w pierwszym tygodniu listopada syreny działały łącznie przez 43 godziny.
Nasilenie ataków na miasta następuje jednocześnie z postępem wojsk rosyjskich w obwodzie donieckim, podczas gdy jednostki ukraińskie odczuwają braki kadrowe i zmuszone są rozciągnąć swoje siły wzdłuż dużej linii frontu.
Wiele baterii obrony powietrznej jest obsługiwanych przez ochotników z różnych dziedzin, w tym sędziego Sądu Najwyższego Ukrainy Jurija Chumaka. W rozmowie z CNN Chumak powiedział, że w obronie terytorialnej służą sędziowie, śpiewaczka operowa i prezenterka telewizyjna. – Robimy to od ponad dwóch lat – powiedział, dodając, że intensywność ataków dronów osiągnęła najwyższy poziom w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Ukrainie brakuje ludzi
Braki kadrowe to obecnie największy problem ukraińskiej armii.
"Mamy do czynienia z sytuacją, w której Ukraińcy nie tylko nie mają czasu na uzupełnienie strat, ale w coraz szybszym tempie tracą żołnierzy ze względu na spadek morale” – napisała na swoim koncie na platformie X analityk Konrad Muzyka z Rochan Consulting.
Wojska rosyjskie nauczyły się skuteczniej wykorzystywać słabości ukraińskiej obrony, co pozwala im zadawać straty Ukraińcom w promieniu 10 km od Pokrowska. Na wielu innych obszarach linii frontu wojska ukraińskie w dalszym ciągu utrzymują pozycje, ale część analityków przewiduje nową rosyjską ofensywę na południu. Jak dotąd jedyną zdobyczą terytorialną Ukrainy w tym roku była nagła inwazja na obwód kurski w sierpniu.
Pesymistyczne prognozy zmieniły nastawienie sojuszników Ukrainy, którzy obecnie mówią raczej o zdobyciu przez Kijów jak największych atutów potrzebnych do negocjacji pokojowych, niż o zwycięstwie na polu bitwy.