Porażka Bodnara. Romanowski będzie żądał od państwa 200 tys. zł zadośćuczynienia
W lipcu tego roku polityk Suwerennej Polski Marcin Romanowski został zatrzymany w związku ze śledztwem dot. Funduszu Sprawiedliwości. Wcześniej Sejm zgodził się na uchylenie mu immunitetu i na jego zatrzymanie oraz tymczasowe aresztowanie. Prokurator złożył taki wniosek, ale sąd się do niego nie przychylił. Jako powód wskazano przynależny Romanowskiemu immunitet członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
W czwartek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa orzekł, że zatrzymanie polityka było nielegalne. Jak przekazał adwokat Romanowskiego mec. Bartosz Lewandowski sąd uznał także, że Prokuratura Krajowa naruszyła prawo wydając postanowienie o przeszukaniu posła oraz jego mieszkania. Sąd uchylił orzeczenie prokuratora w tej sprawie.
Lewandowski wskazał, że polityk będzie teraz domagał się od Skarbu Państwa 200 tys. złotych zadośćuczynienia tytułem nielegalnego zatrzymania.
"Cała kwota uzyskana od Skarbu Państwa zostanie przekazana na zakup sprzętu dla Ochotniczej Straży Pożarnej na terenach dotkniętych powodzią, aby środki te służyły ratowaniu osób pokrzywdzonych oraz ofiar wypadków" – dodał adwokat.
Co dalej ze sprawą Romanowskiego?
W połowie października Prokuratura Krajowa poinformowała o skierowaniu do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy wobec Marcina Romanowskiego. Jak wyjaśnił rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak, zastosowanie tego środka zapobiegawczego jest uzasadnione z dwóch powodów: obawy utrudniania śledztwa, tj. matactwa procesowego oraz "realnej groźby wymierzenia surowej kary".
15 października były wiceminister sprawiedliwości stawił się w prokuraturze, gdzie złożył zeznania. Śledczy postanowili postawić mu 11 zarzutów. Romanowski nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Prokuratura zarzuca mu udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków oraz przywłaszczenie powierzonego mienia. Sprawa ma związek z rzekomymi nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości, za który odpowiadał były wiceminister.