Ekspert: Prawybory to "próba opiłowywania nadchodzącej potęgi"

Dodano:
Rafał Chwedoruk Źródło: PAP / Marcin Obara
Te prawybory miałyby sens, gdyby wystartowało w nich więcej niż dwóch kandydatów – mówi politolog prof. Rafał Chwedoruk.

W głosowaniu w prawyborach Koalicji Obywatelskiejna kandydata na prezydenta Rzeczypospolitej głos oddało 22,126 osób. Rafał Trzaskowski uzyskał 74 proc. głosów, podczas gdy Radosław Sikorski 25 proc. To oznacza zdecydowane zwycięstwo włodarza stolicy. – Jestem przekonany, że wychodzimy z tych prawyborów wzmocnieni. Ja mam bardzo mocny mandat, dużo determinacji i odwagi do tego, by wygrać z PiS-em. Zachowywaliśmy się w czasie tej kampanii po rycersku. Radek ma całkowitą rację, że kandydat na prezydenta musi być twardy i sprawdzony w boju. Dziękuję, że daliście mi tę energię – stwierdził zwycięzca tuż po ogłoszeniu wyników.

– Przypomnijmy, że to Rafał Trzaskowski uratował KO poprzednie wybory prezydenckie. Oczywiście nie wygrał ich, bo to było niemożliwe, ale doprowadził do wyrównanej walki, startując w bardzo trudnej dla partii sytuacji. Nie ciągnęły się za nim żadne afery, ani nawet kontrowersyjne wypowiedzi. Wszystkie badania opinii publicznej pokazywały, że w dużo większym stopniu, niż ktokolwiek inny z KO, nawet sam Donald Tusk, neutralizuje część potencjalnie możliwych do zmobilizowania wyborców przeciwko ich kandydatowi w drugiej turze – ocenił w rozmowie z Onetem prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytety Warszawskiego.

– Wiadomo było też, że na starcie może liczyć na głosy olbrzymiej części wyborców Lewicy. Wreszcie jego polityczny życiorys jest niesamowicie prosty. Szedł jedną drogą, nigdy nie próbował w polityce niczego innego, co w realiach PO i PiS-u nie jest regułą. W związku z tym nie wiadomo, dlaczego nagle objawiły się prawybory, które nie mają tradycyjnego waloru takiej imprezy, czyli poszerzenia elektoratu – wskazał ekspert.

Tusk miał swój cel

Zdaniem prof. Rafała Chwedoruka prawybory miałyby wtedy sens, gdyby wystartowało w nich więcej niż dwóch kandydatów, którzy mogliby "obsłużyć różne nisze elektoratu". – Tak się nie stało, więc można to wyjaśnić wyłącznie wewnętrzną logiką tej formacji i próbami opiłowywania nadchodzącej potęgi Trzaskowskiego przez Donalda Tuska. Ale wynik oczywiście nie jest zaskoczeniem – tłumaczy.

– KO to partia niezwykle silna w samorządach lokalnych, nawet w trudnych dla siebie czasach. A to właśnie Trzaskowski miał z tego duetu związki z samorządami. Polityka wymaga też prostych odpowiedzi na trudne pytania. W przypadku Trzaskowskiego wszystko układało się w spójną, logiczną całość, jeśli chodzi o jego nominację – podkreśla prof. Chwedoruk.

Źródło: Onet.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...